Większość pasażerów z obsługi Lublinka jest zadowolona. Najgorzej ten weekend będą wspominać pasażerowie Wizzaira lecący do Cork w Irlandii. Po odprawie czekali na lot 13 godzin.
Pierwszą kulminację lotów łódzkie lotnisko przeżyło w piątek na godzinę przed północą. Samoloty z Brukseli i Oslo wylądowały 10 minut przed czasem. Po kilkunastu minutach przyleciały samoloty z Londynu i Paryża. Mimo tłoku, organizacja nie zawiodła. Z Norwegii przylecieli Mateusz Markowski i Adrian Niewiadomski.
- Nie mamy z Łodzi bezpośredniego połączenia do Kozienic, ale poprosiliśmy kolegę, żeby po nas przyjechał - mówi Mateusz. - Przed lądowaniem stewardesy mówiły, żeby zgłosić się do punktu informacji na lotnisku, jeśli ktoś nie ma sprawdzonych połączeń.
Większość pasażerów samolotu z Oslo, który wylądował o 22.45, to obcokrajowcy. - Przylecieliśmy z kolegami na tydzień do Warszawy. Nie spodziewaliśmy się, że akurat w czasie naszego urlopu lotnisko będzie w remoncie, ale hotel, w którym zarezerwowaliśmy pobyt, wysłał po nas bus - mówi Kristopher Preben z Oslo.
Do dyspozycji pozostałych pasażerów było MPK i autobusy "L" spod lotniska, zatrzymujące się m.in. przy dworcach Łódź Kaliska i Fabryczna. Po godz. 23 w poczekalni Lublinka robiło się już tłoczno. W różnojęzycznym tłumie znaleźli się też młodzi ludzie z Lublina. O 6 rano w sobotę mieli lecieć do Glasgow. Musieli przyjechać kilkanaście godzin wcześniej. - Ostatnie bezpośrednie połączenie z Lublina mieliśmy o godz. 15. W Łodzi byliśmy o godz. 21 i musimy czekać do rana na samolot. Dobrze, że znaleźliśmy miejsca siedzące w środku, bo na zewnątrz w namiotach jest bardzo zimno - opowiadali nam Anna i Łukasz Świątek.
Samolot do Glasgow był jednym z czterech, które w sobotę o godz. 6 odlatywały z Lublinka. Kolejki przed terminalem tworzą się na około 100 m. Jednak nie było problemu z trafieniem do odpowiedniej. Pracownicy lotniska wychodzili naprzeciw pasażerom zbliżającym się do terminalu i kierowali we właściwą stronę. - Takie same kolejki są na Okęciu, tylko że tam nie trzeba czekać na zewnątrz terminalu. Jest zimno i stojąc tu pół godziny porządnie zmarzłam - mówi Anna Sokołowska z Warszawy, lecąca do Turcji.
Pomimo sporej liczby pasażerów ich obsługa szła sprawnie. - Udało się odprawić sześćset osób - mówił w sobotę po godz. 5 Leszek Krawczyk, prezes portu.
Ale to nie sobota była najbardziej uciążliwa, chociaż w jej trakcie Lublinek obsłużył około 10 tys. pasażerów z 63 połączeń. Niedziela przyniosła problemy pasażerom lecącym do Cork. O godz. 6 miał ich zabrać ten sam samolot Wizzair, który dzień wcześniej z opóźnieniem wyleciał do Glasgow. Jednak zamiast nocować w sobotę na Lublinku, maszyna nocowała w Sztokholmie. Wizzair podstawił samolot po pasażerów do Cork dopiero przed godz. 18, chociaż odprawę przeszli już o godz. 6.
- Zrobiliśmy wszystko, żeby im pomóc. Matkom z dziećmi udostępniliśmy VIP room. Przewijały maluchy na fotelach, na których zwykle siedzą prezydenci - mówi Katarzyna Dobrowolska, rzeczniczka Portu Lotniczego im. Reymonta.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?