Łódzkie kanały: Podziemne miasto kusi domorosłych odkrywców. Wchodzenie do łódzkich kanałów jest śmiertelnie niebezpieczne
Przelew burzowy w kanale Karolewki. Woda płynie tu leniwie.
Ze smatfonem w dłoni
W kanałach nie działają telefony, więc w przypadku urazu czy kontuzji nie ma jak wezwać pomocy. A poślizgnąć się łatwo, bardzo łatwo na pokrytym mułem dnie czy pokonując burzowy przelew. Jak ze złamaną ręką czy nogą wspiąć się po metalowych klamrach kilka metrów w górę, jak odsunąć żeliwną pokrywę włazu, ważącą 40 a nawet 60 kilogramów? O ile nie jest wyposażona w zamki uniemożliwiające otwarcie, zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz...
Niektórzy z tych poszukiwaczy przygód za całe wyposażenie mają komórkę, służącą za latarkę, kamerę, i za nawigację. I dużo nadziei, że gdzieś pod włazem złapią sygnał GPS.
Ich „dzieła” wrzucane do sieci zwykle porażają kompletną nieporadnością i... bezmyślnością. Na jednym z YouTubowych filmików autor prezentuje... crocsy na swoich nogach; na innym bohater bez zastanowienia pokazuje, gdzie znajduje się wejście do kanału i jak sforsować kratę.
WIĘCEJ ZDJĘĆ I INFORMACJI NA KOLEJNYCH SLAJDACH