Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze Babińskiego z zakazem konkurencji

Joanna Barczykowska
Artur Kostkowski
Szpital im. Babińskiego od lat zwiększał długi. W 2011 roku sytuacja była aż tak dramatyczna, że Urząd Marszałkowski w Łodzi, do którego należy szpital, podjął decyzję o zmianie dyrekcji. Ta zmiana wymusiła kolejne. Nie wszystkie podobają się pracownikom. Najpoważniejszą zmianą jest zakaz konkurencji, którego wprowadzenie zapowiedziała dyrekcja.

- Zakaz konkurencji jest niezbędny, żeby szpital przetrwał. To część naszego planu ratunkowego. Pracujący u nas lekarze zbyt często i zbyt chętnie pracowali w innych przychodniach. A nasz szpital pokrywał wszystkie koszty, związane z umowami o pracę i świadczeniami. Prywatne placówki są dla nas konkurencją, dlatego przed zbliżającym się konkursem o kontrakty w Narodowym Funduszem Zdrowia muszę wiedzieć, kto chce być związany ze szpitalem, a kto nie - tłumaczy sens wprowadzenia zakazu Anna Śremska, dyrektor szpitala.

Jej zdaniem, jeśli placówka nie dostanie pieniędzy z NFZ, to lekarze nie będą mieli pracy. - Dlatego zależy mi, żeby to u nas przyjmowali najlepsi specjaliści i żeby mieli czas dla chorych - dodaje Śremska.

Lekarze mają inne zdanie. Trzy osoby złożyły już wypowiedzenie, kolejne boją się podpisania nowych umów.

- Już teraz traktuje się nas jak wyrobników - mówi lekarka z kilkunastoletnim stażem. - Ludzie masowo odchodzą. Pracujemy po dwie, trzy osoby tam, gdzie powinno być pięć. Pacjenta widzimy praktycznie przy przyjęciu i wypisie. Lekarz ma pod opieką 40 łóżek. To chore - dodaje lekarka.

Dyrekcja uważa, że lekarstwem na te problemy będzie właśnie zakaz pracy u konkurencji. - Proponuję lekarzom dorabianie w naszym szpitalu. Zamiast jeździć do innych przychodni, mogą pracować w naszych poradniach za dodatkowe wynagrodzenie. Dzięki temu będziemy pomagać w wyciąganiu szpitala z długów - mówi Śremska.

Dyrekcja szpitala zaproponowała pracownikom przechodzenie na kontrakty. - Ale nic na siłę. Jeśli ktoś chce, może przejść na taką umowę, ale nie musi. Umowa lojalnościowa będzie dotyczyła jednak wszystkich bez wyjątku - zapowiada Śremska.

Na kontrakty przeszło pięciu medyków i pielęgniarka. Reszta boi się, że na kontrakcie ustawowy rygor czasu pracy nie będzie przestrzegany. Kontrakty są już w kilku szpitalach w województwie łódzkim, między innymi w Bełchatowie i Piotrkowie Trybunalskim. Do tej pory do sądu i do Państwowej Inspekcji Pracy w Łodzi nie wpłynęły żadne skargi.

Lekarze ze szpitala im. Babińskiego nie chcą ani przechodzić na kontrakty, ani podpisywać umów lojalnościowych.

- Pracując na kontrakcie, nie mielibyśmy urlopów, chorobowego, czas pracy mógłby być wydłużany w nieskończoność. Zmęczony i niewyspany lekarz jest tak samo niebezpieczny jak lekarz pijany - twierdzi specjalista, pracujący w szpitalu.

Władze szpitala przekonują, że zakaz sprawdził się w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Warcie. To lekarzy nie przekonuje.

- Psychiatrów brakuje, a miejsc pracy mamy w Łodzi dużo. Jeśli problem się nie rozwiąże, to wielu lekarzy może stąd odejść - mówi jeden z nich.

To byłby problem, bo w szpitalu im. Babińskiego leczy się rocznie ponad sześć i pół tysiąca chorych.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto