MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Już 260 ofiar punktu kasowego na Bałutach

Wiesław Pierzchała
Punkt mieścił się przy ul. Lutomierskiej, niedaleko... Komendy Wojewódzkiej Policji
Punkt mieścił się przy ul. Lutomierskiej, niedaleko... Komendy Wojewódzkiej Policji fot. Krzysztof Szymczak
Afera z punktem kasowym przy ul. Lutomierskiej na Bałutach zatacza coraz szersze kręgi. Na policję do środy zgłosiło się już 260 pokrzywdzonych.

Klienci stracili aż 74 tys. zł. Portfel rekordzisty został "odchudzony" o 2,6 tys. zł. Pozostali stracili przeciętnie po 150 - 300 złotych.

Na tym się jednak nie skończy. Do komisariatów wciąż zgłaszają się nowe osoby, które regulowały w placówce stałe, comiesięczne opłaty do gazowni, telewizji kablowych, zakładów energetycznych, operatorów sieci komórkowych, itp.

W środę po raz drugi w komisariacie przy ul. Ciesielskiej oraz w pobliskiej prokuraturze został przesłuchany właściciel punktu kasowego, 35-letni łodzianin Krzysztof M. Tłumaczył się tak, jak poprzednim razem, że przelewy nie docierały do adresatów, ponieważ nastąpiła pomyłka w programie komputerowym. Miało się to stać w czasie, gdy zmieniał swoich bankowych kontrahentów. Na razie nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi 260 klientów.

Krzysztof M. został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Usłyszał zarzut oszustwa, za co grozi do ośmiu lat więzienia. - Zastosowaliśmy wobec niego środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego, co oznacza, że musi regularnie meldować się w komisariacie. Ponadto otrzymał zakaz opuszczania kraju - mówi Katarzyna Marzec, szefowa Prokuratury Rejonowej na Bałutach.

Po przesłuchaniu 35-latek został zwolniony. Śledztwo w tej sprawie prowadzą policjanci II komisariatu pod nadzorem bałuckiej prokuratury.

Punkt kasowy mieścił się w pawilonach handlowych przy ul. Lutomierskiej, na odcinku między ul. Klonową a pobliską... Wojewódzką Komendą Policji. Krzysztof M. prowadził placówkę od 10 lat. Nigdy nie było problemów z przekazami pieniężnymi. Dlatego jego punkt cieszył się dużym powodzeniem. Magnesem było też to, że za usługę pobierał tylko 50 gr, więc był konkurencyjny wobec Poczty Polskiej.

Przypuszcza się, że Krzysztof M. mógł mieć nawet tysiąc klientów. Czy większość z nich została poszkodowana? Okaże się to wkrótce.

Pieniądze klientów - chodzi głównie o mieszkańców osiedla Żubardź - zaczęły znikać w czerwcu 2010 r. Gdy skarg na Krzysztofa M. było coraz więcej, 16 grudnia został on przesłuchany przez policję. Nie przyznał się do winy. Po przesłuchaniu został zwolniony. Zaraz potem zamknął punkt kasowy, a nabici w butelkę klienci zaczęli masowo zgłaszać się na policję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto