Englishman in New York, czyli świat Stinga

Sting czyli Gordon Matthew Summer urodził się 2 października 1951 roku. O tym, że liderował zespołowi The Police wie każdy ale, że został odznaczony "Najwspanialszym Orderem Imperium Brytyjskiego" wiedzieliście? Takich ciekawostek pan Summer ma w swojej biografii więcej.

Zobacz też: Sting w Łodzi

Jego pseudonim wziął się z tego, że na jednym z koncertów wystąpił w swetrze w czarno-żółte pasy i wyglądał jak... trzmiel. Ochrzcił go tak lider Phoenix Jazzmen, Gordon Solomon, który nazwał go Stingiem, czyli "Żądłem".

Jego najmłodsza córka, Eliot Summer jest liderką zespołu I Blame Coco, którego sława dotarła także do Polski. Natomiast najstarszy syn, Joe Summer także poszedł w ślady ojca i założył grupę Fiction Plane. Jak widać potrafił przekazać swoim dzieciom wiedzę i talent. Może wynikało to z jego talentu pedagogicznego bowiem niewiele jednak brakowało, a Stinga jako muzyka by nie było.

Jeszcze jako Gordon Summer, w latach 1971-1974 uczęszczał do szkoły o profilu pedagogicznym. Następnie przez dwa lata pracował jako nauczyciel w jednej ze szkół w Cramlington.

Chęć muzykowania była jednak silniejsza, dlatego w roku 1977 razem ze Stewartem Copelandem i Henry'm Padavonim założył zespół The Police. Zespół przetrwał jednak tylko do 1986 roku. Potem Sting rozpoczął karierę solową.

Sting to człowiek wielu talentów. Pedagog, muzyk a także... aktor. W 1978 pojawił się w epizodycznej roli obok członków grupy Sex Pistols w filmie "Who Killed Bambi?". Produkcja filmu została jednak wstrzymana i film nie został ukończony. Krótki fragment z udziałem Stinga zamieszczony został w dokumencie Sex Pistols "The Filth and the Fury" z 2000 roku. Oficjalnie więc zadebiutował na ekranie w 1979 roku w filmie "Quadrophenia Franca Roddama".
Ma na swoim koncie prawie 20 ról filmowych.

Jako uznany już muzyk zaczął udzielać się różnych akcjach humanitarnych. Natomiast za jego wkład w ochronę środowiska jego, jedna z  żab odkryta w Kolumbii została nazwana "Dendropsophus stingi".

My jednak najbardziej cieszymy się z tego, że Sting pozostał przy muzykowaniu i już 21 listopada razem ze swoją odrapaną gitarą basową zawita do Łodzi.