Sprzedając mieszkanie pan Ryszard miał 75 lat, jego żona 70 lat. Jak twierdzi ich córka - pani Krystyna - nie mieli świadomości, że jeśli sprzedadzą mieszkanie przed upływem 5 lat od jego wykupienia, miasto będzie mogło żądać zwrotu udzielonej bonifikaty.
Do wykupienia mieszkania namówił ich nieżyjący już prawnik, który chciał następnie je odkupić. Emeryci nie mieli pojęcia o obowiązujących przepisach, nikt ich nie poinformował o konsekwencjach.
Ponad 170-metrowe mieszkanie przy ul. Tuwima 30 łodzianie wykupili za niewiele ponad 29 tys. zł. Bonifikata wyniosła ponad 175 tys. zł. Za mieszkanie zapłacił prawnik, który następnie je przejął. Kilka miesięcy później doszło do kolejnej transakcji, mieszkanie zostało sprzedane za 70 tys. zł. Taka kwota widnieje w akcie notarialnym, choć małżonkowie twierdzą, że dostali od kontrahenta tylko 2 tys. zł. Emeryci przeprowadzili się wtedy do mieszkania, odziedziczonego po rodzicach.
Pani Irena i pan Ryszard nie myśleli już potem o tej transakcji . I nagle w grudniu 2010 roku otrzymali wezwanie z łódzkiego magistratu do zapłaty. Kwota wynosiła prawie 179 tys. zł, czyli była równa zwaloryzowanej bonifikacie.
Nie zapłacili, więc miasto skierowało sprawę do sądu, a ten przyznał rację gminie. Emeryci odwołali się od wyroku, apelacja nie została jeszcze rozpatrzona. Do kwoty, która z odsetkami przekroczyła już 200 tys. zł, doszły jeszcze koszty sądowe - 13 tys. zł.
Czytaj więcej: Łódzcy emeryci mają oddać 202 tys. zł
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?