Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Dziennikarzy Obywatelskich: zaglądamy za kulisy

Anna Wójcik
Anna Wójcik
Kolaż: Robert Zwoliński
Niebezpieczne piłki podczas meczów, petardy na koncertach i przepychanie się łokciami. Zaglądamy za kulisy pracy dziennikarzy obywatelskich.

Wywiady z dziennikarzami obywatelskimi:

Jeszcze kilka lat temu zjawisko dziennikarstwa obywatelskiego było nam mało znane, dziś raczej budzi kontrowersje. Tym samym portalom internetowym zarzuca się zwykłe wyzyskiwanie, zaś dziennikarzom obywatelskim brak profesjonalizmu lub, że stanowią zagrożenie dla zwykłych dzienniarzy. Tym razem nie zamierzamy się rozwodzić, kto ma rację, a kto nie.

Dla nas dziennikarz obywatelski to człowiek zaangażowany w materiał, który realizuje. Jedni chcą wyrazić swoją opinię, inni doskonalić warsztat dziennikarski, powiększając tym samym swoje portfolio.
MM-ka z okazji Dnia Dziennikarza Obywatelskiego (14 czerwca) zagląda za kulisy ich pracy.

Praca dziennikarzy społecznych jest bardzo podobna do zadań wykonywanych przez redakcję. Nie rzadko na materiałach muszą zmierzyć się z trudnościami, które napotyka zwykły dziennikarz.

Często są to utrudnienia nie z ich winy, tak też było w przypadku Krzysztofa Głowackiego, któremu posłuszeństwa odmówił aparat fotograficzny. - Niedawno na samym początku meczu piłkarskiego, z którego robiłem fotorelację, odmówił mi działania teleobiektyw. Dobrze, że zabieram ze sobą zapasowy aparat. Musiałem ograniczyć się tylko do bliskich ujęć - opowiadał podczas jednego z wywiadów dla MM-ki.

Marcin KwiecińskiNatalia BrandeburgMarcin Kędzierski

Zdaniem Marcina Kwiecińskiego często największe problemem stwarzają sami organizatorzy imprez, którzy utrudniają pracę dziennikarzom czy też fotoreporterom, a powinni przecież ułatwiać. - Na imprezie Drum and Bass Night w hali Expo na początku organizatorzy nie chcieli mnie wpuścić do fosy fotograficznej. Trzeba było dzwonić do głównego organizatora imprezy i tłumaczyć się, po co się przyszło, i z jakich jest się mediów - żali się. - Na chwilę obecną problemów nie miałem z Dekompresją - dodaje Marcin.

Nie łatwo jest również, kiedy jest się już na materiale. Tu niebezpieczeństwa czyhają z każdej strony, w każdym miejscu i sytuacji. Tak też jest podczas koncertów. Łukasz Ratajczykmówi, że koncert rockowy nie może się odbyć bez spadających ludzi, którzy są noszeni na rękach, ale na tym nie koniec... - Kiedyś podczas koncertu Afromental wystrzeliły petardy. Trochę jest to niebezpieczne dla aparatów - mówi.

Niebezpiecznie też jest podczas relacji z meczów. U nas sportem zajmuje się między innymi Natalia Brandeburg. Refleksem musi się wykazać, kiedy piłka leci w jej kierunku. Niestety, Natalia już kilka razy dostała w głowę piłką od siatkówki. - Nie jest to przyjemne doznanie, bowiem piłka leci z dużą prędkością i z dużą siłą - żali się. - Podczas spotkań siedzę przy boisku, więc w czasie przedmeczowej rozgrzewki, kiedy zawodniczki ćwiczą ataki ze skrzydeł, czy też już w trakcie meczu, muszę bardzo uważać - opowiada dalej.

Jak stwierdza Marcin Kędzierski,**dziennikarzowi obywatelskiemu przyda się też spryt. Podczas premiery filmu "Oh, Karol 2" musiał uważać, żeby mu tłum ludzi nie zniszczył mu aparatu fotograficznego**. - Każdy miał dokładnie taki sam dostęp do aktorów. Nie ważne - reporter, dziennikarz obywatelski, redaktor, czy inna persona. Każdy musiał mierzyć się z tym samym, czyli ogromnym tłumem. Tłum fanów to chyba najgroźniejszy wróg każdego dziennikarza - opowiada. - Na szczęście mam doświadczenie w przepychaniu się łokciami, wyniesione z szatni w szkole średniej, więc jakoś dało radę. Sprzęt przeżył i artykuł poszedł - dodaje z uśmiechem.

Jednak nie samą pracą człowiek żyje. Dlatego dziennikarze obywatelscy też znajdują czas na relaks podczas materiałów. Tak też było w czasie Juwenaliów na Uniwersytecie Łódzkim, kiedy to fotoreporterzy grali w kapsle i robili babki z piasku. - Organizatorzy prócz "kuwety" z żółtym piaskiem nie zapewnili nawet schronienia przed deszczem. A wiadomo sprzęt wilgoci nie znosi i do tanich nie należy - opowiadał podczas jednego z wywiadów Łukasz Ratajczyk.

Łukasz RatajczykKrzysztof Głowacki

Takie zabawne akcenty z pewnością integrują społeczeństwo dziennikarzy obywatelskich. Już dziś można powiedzieć, że Natalia i Łukasz dobrze się znają, czasami wspólnie realizują relacje z koncertów.

Natalia jednak zastanawia się, dlaczego jej kolegów, w tym między innymi Łukasza Ratajczyka śmieszy jej metoda pracy. - Zawsze kiedy idę na koncert, z którego robię pełną relację, zabieram ze sobą aparat i zeszyt. Jak skończę ze zdjęciami, staję sobie gdzieś na boku i notuję swoje uwagi. Dlaczego ich to bawi - pojęcia nie mam - zastanawia się.

MM-ka postanowiła zapytać się Łukasza, co jest zabawne w pracy Natalii. - Z naszej strony wygląda to tak. Na scenie szaleją, tańczą ludzie. A gdzieś w rogu stoi taka sierotka i faktycznie coś w zeszycie zapisuje - wyjaśnia.

Jak już można zauważyć, każdy z dziennikarzy społecznych ma swój system pracy, jedni wybierają opcję łokciami, inni stoją w kąciku. Każdy sposób jest dobry na zdobycie materiału, a następnie zaprezentowaniu go na portalu Moje Miasto Łódź.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto