Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziennikarstwo Obywatelskie - to nieprzespane noce i zniszczone aparaty

Anna Wójcik
Anna Wójcik
Na co dzień pracują bądź uczą się, a wieczorami siedzą i piszą o swoich pasjach - to ogólny profil dziennikarzy obywatelskich.

W ostatnim czasie dziennikarstwo obywatelskie stało się modne. Mówi się, że jest "trendy" albo "na topie". Jakby nie było, dziennikarze obywatelscy często pomagają tworzyć takie portale społecznościowe, jak np. MMLodz.pl. Piszą, bo dziennikarstwo to ich pasja. Łukasz Ratajczyk, piszący na MM-ce podkreśla, że dziennikarstwo obywatelskie jest dla każdego, kto nie potrafi przejść obojętnie wobec tego, co dzieje się wokół niego.

Piszą o swoich pasjach

W artykułach opowiadają o swoich zainteresowaniach. - Dziennikarz etatowy nie będzie alfą i omegą, nie może znać się na wszystkim - mówi Ker, dziennikarz obywatelski z MMLodz.pl - Najlepiej czuję się, kiedy piszę relacje z koncertów jazzowych albo o górach - dodaje. Bywa tak, że tematy znajdują się same, ale ich zdobycie nie jest łatwe. Łukasz Ratajczyk, kiedyś odwiedził pobliską Spałę, tam też natrafił na uroczystości pogrzebowe po smoleńskiej katastrofie. - Nie mając legitymacji prasowej musiałem wykazać się sprytem. Przekazałem swój sprzęt osobie, która miała oficjalne zaproszenie i w taki sposób udało mi się zrobić fotorelację - opowiada Łukasz.

Nie łatwo też jest robić fotorelację z koncertów. Nie dość, że warunki mało komfortowe, to nie można robić zdjęć przez cały koncert, tylko zazwyczaj przez trzy pierwsze utwory. - Trudne oświetlenie i presja czasu sprawiają, że ciężko jest się skupić na jednej rzeczy - stwierdza Przemek Sikora, zapalony fotoreporter, który woli robienie zdjęć od pisania tekstów. - Jeden obrazek wart jest tysiąca słów - dodaje Ker, kolejny pasjonat fotografii.

Przygoda z dziennikarstwem

Ich przygoda z dziennikarstwem rozpoczęła się w różnym czasie i w inny sposób. Bywało nawet tak, że MM-ka była ich pierwszym miejscem, gdzie publikowali. Tak też było z Champim, który zaczął pisać nie cały rok temu. Wcześniej tworzył wypracowania w szkole i dostawał zazwyczaj 5 lub 6. - Skoro pisanie wtedy szło mi nieźle, to uznałem, że mogę spróbować swoich sił w mediach. I tak powstał mój pierwszy tekst "Judy Garland na deskach Teatru Muzycznego"- opowiada dziennikarz obywatelski.

Łukasz swoje doświadczenie pisarskie zdobywał na blogu, który założył w styczniu 2009 roku. Systematycznie zamieszczał kilka wpisów miesięcznie, od tego czasu strona przeszła wiele zmian. Teraz znajduje się na niej setka artykułów. - Rozwijanie takiej strony wymagało wiele cierpliwości, bo z początku efekty były mizerne. Ale teraz moje zdjęcia są wykorzystywane w wielu fajnych projektach - chwali się Łukasz.

Bywają jednak tacy, którzy postanawiają iść na specjalne kursy, tak też było z Przemkiem Sikorą, który wybrał się na warsztaty dziennikarskie. - Poznałem zasady zdobywania materiałów i budowania tekstu. Dlatego też nie piszę o swoich odczuciach i szukam dobrego tytułu, który łatwo znajdzie się w Internecie - mówi Przemek.

Nieprzespane noce, zużyte aparaty

Każdy z nich po kilkudziesięciu, a nawet kilkunastu opublikowanych tekstach wyrobił sobie jakieś zasady. Takie, które niewiele się różnią od tych, jakie mają dziennikarze redakcyjni. Większość z nich stawia na szybkość wrzucania tekstu na portal, obiektywizm, rzetelność, poprawność gramatyczną, stylistyczną, ale nie tylko. - Pamiętam o tym, że tekst nie jest dla mnie, ale dla czytelników - mówi Champi.

Większość z dziennikarzy obywatelskich nie ukrywa, że początki na MM-ce nie były łatwe. - Pamiętam, że z mojej pierwszej relacji wyleciało jakieś trzy czwarte zawartości - wspomina Łukasz. - Najtrudniej jest pokazać, co tak naprawdę jest w danym tekście najważniejsze - dodaje Ker. To akurat nie przeraża Champiego. - Przerażają mnie zarwane noce - żartuje. Z punktu widzenia Kera nieprzespane noce nie są takie straszne w porównaniu do tego, że elementy aparatu się zużywają i nikt mu za to pieniędzy nie zwróci.

Bycie dziennikarzem obywatelskim ma też swoje zalety. - Mogę rozwinąć umiejętności, które przydają się w profesjonalnym dziennikarstwie - podkreśla Champi. Ker przypomina z kolei o akredytacjach dla dziennikarzy obywatelskich przyznawanych przez portale społecznościowe. - Dzięki temu podczas koncertów mogę zrobić dobre zdjęcia i porozmawiać z artystami - zaznacza. - Można w ten sposób zbudować pokaźne portfolio - dodaje Przemek Sikora, który dziś pracuje jako freelancer i fotoreporter agencyjny. 

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto