Po południu zakończono sekcję zwłok mężczyzny, który kierował we wtorek feralną "ósemką". Nic nie wskazuje na to, by zasłabł, na co zwracali uwagę niektórzy świadkowie.
Tragedia o poranku
Nie cichną dyskusje na temat przyczyn wtorkowego, tragicznego wypadku tramwaju linii 8, w którym śmierć na miejscu poniósł 22-letni motorniczy, a kilkanaście osób zostało rannych. I choć wciąż nie ma pewności, co było bezpośrednią przyczyną zdarzenia, coraz częściej mówi się o ludzkiej pomyłce i nieszczęśliwym splocie okoliczności. Przesądni podkreślają, że zwrotnica była przestawiona, bo przed "ósemką" tą samą trasą podążała "trzynastka", tyle że skręcała w prawo, do zajezdni...
Była godzina 6.45. Za pulpitem "ósemki" jadącej al. Mickiewicza siedział 22-latek. Był to dla niego ważny dzień, bo po raz pierwszy sam prowadził pojazd MPK. Wcześniej towarzyszył mu patron, czyli doświadczony kolega po fachu. Czy się stresował? Może przeciwnie - radość go rozpierała z tego powodu, bo tramwaje były jego pasją, w dodatku poszedł w ślady ojca, również motorniczego.
Tego już się nie dowiemy, bo tramwaj zamiast przejechać płynnie skrzyżowanie z al. Kościuszki, nagle wypadł z szyn i zakończył pierwszy i ostatni kurs chłopaka na słupie trakcji. Motorniczy zginął na miejscu.
Świadkowie mówią, że mężczyzna tuż przed uderzeniem miał głowę zwieszoną na piersi, co może sugerować, że zasłabł. Dodają też, że nie próbował nawet hamować. Inni twierdzą, że skulił się na siedzeniu i zasłonił rękami twarz.
Co się stało?
Hipotez na temat przyczyn wypadku jest kilka. Niesprawna zwrotnica to jedna z nich. I choć zaraz po zdarzeniu ekipy MPK sprawdziły, że działa prawidłowo, śledczy kontynuują ten wątek. Przypomnijmy, że w lutym 2004 roku właśnie przez niesprawną zwrotnicę zderzyły się tramwaje na łuku skrzyżowania ul. Zachodniej z ul. Ogrodową. Rannych zostało wówczas 17 osób.
Mało prawdopodobne wydaje się też, by ktoś z zewnątrz (lub z tramwaju) specjalnym elektronicznym sterownikiem przełączył zwrotnicę, jak to było podczas wypadku w styczniu 2008 roku. Wtedy 14-letni Adam przełączył zwrotnicę skonstruowanym przez siebie urządzeniem i doprowadził do zderzenia dwóch tramwajów (12 osób zostało rannych). Zwrotnica na al. Mickiewicza jest jednak nowoczesna, wymieniano ją podczas budowy ŁTR i nie powinna reagować na takie sygnały.
Choć ciężko o tym mówić, zdaniem doświadczonych motorniczych najbardziej prawdopodobną przyczyną tragedii był błąd ich młodego kolegi.
- Wjeżdżając na skrzyżowanie, trzeba ograniczyć prędkość do około 10-15 km/h, a z ustaleń wynika, że tramwaj jechał nieco ponad 30 km/h. To zdecydowanie za szybko - mówią. - Trzeba też obserwować, czy zwrotnica jest we właściwym położeniu, bez względu na to, czy na danej trasie składy jadą tylko na wprost, czy skręcają. W tym wypadku na pewno zabrakło chłopakowi doświadczenia. Bardzo trudno nam mówić o tej tragedii. Zresztą przeżywamy ją podwójnie, bo tata Sylwka jest przecież jednym z nas...
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?