MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu Widzew - Ruch Chorzów

(hof, m. st.)
fot. Maciej Stanik

Pechowiec Radhia

Wielkim pechowcem spotkania Widzew - Ruch okazał się Souheil Ben Radhia. Tunezyjczyk po wyleczeniu urazu wrócił do gry i podstawowej jedenastki drużyny z al. Piłsudskiego. Okazało się jednak, że nie na długo.
Radhia na początku spotkania był bardzo aktywny i chętnie włączał się do akcji ofesywnych. Właśnie po jednej z nich w 27 minucie doznał kontuzji. Po dynamicznym ataku w polu karnym, ale bez kontaktu z przeciwnikiem, przewrócił się na boisko. Okazało się, że uraz jest poważny i przerwa może potrwać długo.

Wiosenny debiut

Pierwszy raz tej wiosny zagrał w Widzewie Krzysztof Ostrowski. Łódzki pomocnik leczył poważny uraz, toteż kibice musieli długo czekać na jego powrót na boiska ekstraklasy. Po raz ostatni wystąpił w Widzewie 27 listopada 2010 roku (to była 15. kolejka) w wygranym spotkaniu z Górnikiem Zabrze (4:0).

Sernas nadal bez formy

W osiemdziesiątej minucie spotkania szkoleniowiec Widzewa zdecydował się na zmianę Darvydasa Sernasa. Ta decyzja łódzkiego trenera wywołała aplauz na trybunach. Kibice mieli już wyraźnie dość miernej jakości popisów Litwina.
Bez wątpienia wiosna w wykonaniu Sernasa jest koszmarna. Napastnik zupełnie nie przypomina zawodnika, którego uwielbiali jesienią fani. Zatracił skuteczność, dynamikę i zmysł pod bramką rywala, którymi jeszcze nie tak dawno imponował.
Wielu uważa, że Sernas jest obrażony na działaczy, że nie zgodzili się na jego transfer do angielskiego Blackpool FC. Stąd też na boisku jest tylko cieniem piłkarza, o którym marzyli działacze innych klubów. Jeśli jest to prawda, to powinno się Litwina odstawić na boczny tor, aby miał czas przemyśleć swoje postępowanie i ponownie nabrać chęci do gry w łódzkim klubie. Przy okazji nie ma się co bać o jego następcę. Śmiem twierdzić, że Piotr Grzelczak nie zagra od niego gorzej. W sobotę przynajmniej pokazał, że zależy mu na klubie i nie żałował zdrowia dla Widzewa. A to najlepsza rekomendacja dla piłkarza.

Trenerzy o meczu

Na pomeczowej konferencji prasowej Widzewa i Ruchu trenerzy nie ośmielili się powiedzieć, że to "duch przyjaźni" zadecydował o podziale punktów w tym pojedynku.
Marcin Węglewski, zastępujący w Widzewie trenera Czesława Michniwicza: - Mecz z całą pewnością wyglądałby inaczej, gdyby oba zespoły walczyły przez cały czas w pełnych składach. Osłabiony Ruch (do przerwy jednym zawodnikiem, a po zmianie stron drugim - przyp. red.) nastawił się na grę, szczególnie w drugiej odsłonie, defensywną, co spowodowało, że mieliśmy spore trudności z wyrobieniem sobie dogodnych pozycji strzeleckich. Do przerwy staraliśmy się dokładnie rozgrywać piłkę i mieliśmy szanse, aby zdobyć prowadzenie. Trener Michniewicz prosił mnie, abym naszym piłkarzom przekazał jego gratulacje za zaangażowanie, co też uczyniłem.
Waldemar Fornalik, Ruch: - Gdybyśmy przez cały mecz walczyli jedenastu na jedenastu, to wówczas moglibyśmy się przekonać, która z drużyn jest rzeczywiście lepsza. Ale sędzia swymi niezrozumiałymi dla mnie decyzjami osłabił nasz zespół. Trenerów zwalnia się z klubów za źle wykonaną pracę, a tymczasem niektórych naszych słabych arbitrów nagradza się awansem na sędziego klasy międzynarodowej.
Do przerwy Widzew miał przewagę, ale udało się nam nie stracić bramki. Potem już się tylko broniliśmy i z uzyskanego przez nas remisu jestem zadowolony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto