Z czarnymi opaskami
W niedzielnym spotkaniu drużyna ŁKS po raz pierwszy w tym sezonie wystąpiła w niebieskich koszulkach i spodenkach. Rezerwowy komplet trzeba było wyciągnąć z szafy, bo gospodarze zagrali ubrani na biało. Ełkaesiacy na ramieniu mieli czarne opaski. W ten sposób wyrazili solidarność z Dariuszem Kłusem, któremu w piątek zmarł ojciec i z tego powodu nie przyjechał na mecz z Kolejarzem.
Doping pacjentów
Dla piłkarskich kibiców miejscowości liczącej zaledwie 2,5-tysiąca mieszkańców przyjazd ŁKS nie okazał się atrakcją. A przed meczem wszyscy spodziewali się, że kameralny stadion zapełni się do ostatniego miejsca. – Z takim przeciwnikiem i przy takiej pogodzie będzie komplet. Tu wszyscy kibicują – cieszyła się kontrolerka biletów.
Okazało się, że nie miała racji. Mecz zainteresował niewiele ponad tysiąc miejscowych i... pacjentów położonego tuż przy linii bocznej boiska ośrodka rehabilitacyjnego, którzy oglądali mecz z okien i balkonów. Atmosfery piłkarskiego święta jednak nie było. Kibice Kolejarza oglądali mecz w ciszy. Głośniejsi byli łódzcy fani było ok. 150.
Z Górnikiem bez Koseckiego
Dwie żółte kartki, jakie Jakub Kosecki zobaczył w Stróżach oznaczają, że pomocnik ŁKS nie będzie mógł zagrać w sobotnim spotkaniu z Górnikiem Polkowice (sobota, godz. 20 przy al. Unii). Były to bowiem kartki numer trzy i cztery wypożyczonego z Legii piłkarza.
Zegar lepszy niż w Łodzi
Stadion w Stróżach można nazywać prowincjonalnym, ale pod jednym względem przewyższa obiekt MOSiR-u, na którym swoje mecze rozgrywa ŁKS.
To zegar, który pokazuje godzinę, czas trwania meczu, wynik i strzelców goli. Na pewno nie kosztował dużo, a dzięki niemu kibice otrzymują podstawowe informacje. Tymczasem przy al. Unii straszy pokazujący jedynie wynik stary kolos, uruchomiony ostatnio tylko dzięki inicjatywie studentów.
Trenerzy o meczu
Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS): – W takim meczu i w takich okolicznościach zwycięstwo musi cieszyć. Trzeba podkreślić, że dziś na tym boisku było bardzo ciężko, nie tylko jeśli chodzi o rozgrywanie piłki, ale także o bieganie po nim. Gospodarze zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Nie znaliśmy tej drużyny, ale na szczęście nie przeszkodziło to nam w odniesieniu zwycięstwa. Dobrze, że udało się strzelić tą jedną bramkę, choć Marcin Mięciel miał okazje podwyższyć prowadzenie. Dopisujemy trzy punkty do naszego dorobku, a nam one są bardzo potrzebne. Jeśli chodzi o czerwoną kartkę dla Jakuba Koseckiego, to druga żółta była kontrowersyjna, natomiast pierwsza niepotrzebna, wynikała z jego ambicji. Spróbujemy go jakoś zastąpić.
Jerzy Kowalik (trener Kolejarza): – Łódzki zespół pokazał, że nie przez przypadek jest na drugim miejscu w tabeli pierwszej ligi. Mieliśmy go dobrze rozpracowanego i niczym nas nie zaskoczył. Szkoda, że przegraliśmy, bo w drugiej połowie, kiedy mieliśmy więcej jednego zawodnika osiągnęliśmy przewagę. Remis byłby sprawiedliwy, ale w piłce liczy się to, co wpada do bramki. My dziś tego nie potrafiliśmy, choć w końcówce poszliśmy va banque, grając trzema napastnikami.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?