Za czym ta kolejka stoi, czyli wielogodzinne oczekiwanie na rejestrację w "pośredniaku"

Odkąd w maju w Powiatowym Urzędzie Pracy Nr 2 przy ul. Kilińskiego 102 pojawiły się automaty do wydawania numerków, bezrobotni mają problemy z rejestracją. Numerki, o których mowa, są "biletem" do rejestracji, czyli załatwienia ubezpieczenia zdrowotnego czy też uzyskania zasiłku.

Owe automaty wydają dzienie jedynie 130 numerków, w związku z czym tylko tyle osób ma szansę na rejestrację. Aby zatem zarejestrować się w pośredniaku bezrobotni przychodzą pod urząd na długo przed otwarciem. Później walczą o miejsce w kolejce po numerek, dopiero po tym stoją w tej do rejestracji. Niektórzy odchodzą z niczym. - Nie udało mi się dzisiaj pobrać numerka. Muszę przyjść w poniedziałek. Chyba namiot postawię przed urzędem i będę koczować - żali się Klaudia Kińska, którą spotkaliśmy dziś (7 stycznia) w pośredniaku przy ul. Kilińskiego.

Skąd ta desperacja? Jak potwierdzają petenci pośredniaka, kolejka przed urzędem tworzy się od wczesnych godzin porannych, na długo przed jego otwarciem. - Przed godziną 8 robi się przed drzwiami tłok - opowiada Jolanta Hojna, która czekała dziś od godz. 6. - Jak otworzą drzwi, tłum napiera do przodu, wszyscy wchodzą jak się da. Chodzi tylko o to, żeby dostać się do tej maszyny - relacjonuje siedząca obok Ewa Białowąs.

Zobacz też: Surowe kary za pracę bez umowy

Cały dzień w kolejkach w pośredniaku

Jak przyznają kobiety, przed godz. 9 nie ma już numerków, a ci, którym udało się je pobrać, czekają w kolejce do rejestracji. Niektórzy zatem cały dzień spędzają w urzędzie. - 130 osób to optymalna ilość petentów, jaka może zostać przyjęta - tłumaczy Małgorzata Grochala z PUP-u Nr 2. - Staramy się, żeby ludzie byli obsługiwani kompleksowo. Jedna osoba przychodzi z czterema zaświadczeniami i może być obsłużona w 40 minut, a inna będzie miała ich więcej, w związku z czym może to trwać nawet 1,5 godziny - wyjaśnia.

Nie trudno obliczyć, że na każde z 8 stanowisk przypada średnio 16 osób. - Wcześniej, kiedy nie było tych automatów, było mniej problemów. Zdecydowanie szybciej szło - mówi Małgorzata Klimczak, która kiedy ją spotkaliśmy czekała w kolejce już 4 godziny. - Niestety, dostanie się do okienka nie jest równoznaczne z otrzymaniem pracy - ubolewa.

Przez automat do wydawania numerków, bezrobotni muszą spędzać w "pośredniaku" wiele godzin.

Co jednak mają począć ci, dla których nie starczyło numerków? Jak zapewnia Małgorzata Grochala, powinni oni dostać specjalne karty z terminem wizyty, gwarantujące im rejestrację z datą, kiedy zjawili się w pośredniaku.

Jednak, jak donosi nam jeden z MM-kowiczów, hossen22, urzędnicy nie informują o takiej możliwości. - W środę byłem w urzędzie, bo na początku stycznia kończyło mi się ubezpieczenie zdrowotne. Byłem jedną z osób, dla których nie starczyło numerków, a urzędnicy nawet nie wspomnieli o takiej możliwości - mówi. - Wręcz mówili, że nie ma możliwości żadnych zapisów. Dopiero później, kiedy wraz z sześcioma innymi osobami poszliśmy już nieco wzburzeni do kierowniczki, o dziwo udało nam się uzyskać rejestrację - dodaje hossen22.

Małgorzata Grochala z PUP-u tłumaczy gigantyczne kolejki zwolnieniami, które mają miejsce pod koniec roku. - Co roku w styczniu jest tak samo. Wraz z końcem roku wielu pracodawców zrywa umowy i wtedy można zauważyć w urzędzie zwiększony ruch. W połowie miesiąca powinno się to unormować - uspokaja.

Zmian nie zapowiada nic, tym bardziej, że jak twierdzi Małgorzata Grochala, system się sprawdza, a urzędniczka zaprzecza, jakoby otrzymywała w sprawie kolejek czy też braku numerków zażalenia.

Czytaj także:
- Najpopularniejsze uczelnie wybierane przez kandydatów na studia
- Brakuje pieniędzy na modernizację szpitala Jonschera

Zobacz też na MM Łódź