Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew podejmuje Arkę Gdynia

(hof)
Przy piłce Ben Radhia
Przy piłce Ben Radhia fot. Łukasz Kasprzak
Piłkarze Widzewa pierwszy raz w rundzie wiosennej ekstraklasy są faworytami spotkania. W sobotę łodzianie na stadionie przy al. Piłsudskiego podejmować będą przedostatnią w tabeli Arkę Gdynia.

Jeśli we wcześniejszych spotkaniach z Lechem Poznań, Koroną Kielce, Wisłą Kraków czy Polonią Warszawa trudno było mówić, że podopieczni trenera Czesława Michniewicza byli faworytami, to w sobotnim meczu nikt nie może mieć co do tego wątpliwości.

Na stadion przy al. Piłsudskiego przyjeżdża drużyna, która nie tylko zajmuje piętnastą lokatę w tabeli ekstraklasy, ale przede wszystkim zespół, który w czterech wiosennych spotkaniach wywalczył zaledwie dwa punkty. Gdynianie w rundzie rewanżowej nie wygrali jeszcze meczu, co przy widzewskim dorobku (6 punktów) wygląda bardzo, ale to bardzo skromnie.

Jednak podczas piątkowej konferencji prasowej szkoleniowiec łodzian przestrzegał przed dopisywaniem sobie punktów jeszcze przed rozpoczęciem spotkania.

- Arka przyjedzie do Łodzi pod wodzą nowego szkoleniowca - mówił Michniewicz. - Tego faktu nie można nie doceniać. My mamy przeanalizowane spotkania gdynian, kiedy prowadził ich Dariusz Pasieka. Nie można wykluczyć, że nowy trener zespołu z Wybrzeża, by nas zaskoczyć, wprowadzi wiele nowości do drużyny. Nasi rywale wiedzą, że są w bardzo trudnej sytuacji, dlatego należy się spodziewać, że przyjadą na nasz stadion, by wygrać mecz. Musimy zrobić wszystko, by im to uniemożliwić.

Szkoleniowiec zaznaczył, że liczy na swoich stranieri, którzy w ostatnim czasie rozegrali spotkania w reprezentacjach swoich krajów. W większości meczów przegrali, więc czas, aby zwycięstwem poprawili sobie nastroje.

Warto też dodać, że pierwszy mecz Widzewa i Arki zakończył się remisem 1:1.

Wiele wskazuje na to, że w porównaniu z poprzednim meczem z Polonią Warszawa, w widzewskiej jedenastce dojdzie do jednej zmiany. Przemysław Oziębała na prawej pomocy zastąpi Pawła Grischoka. Ostatnio grał wiosną na tej pozycji z konieczności. Jeśli do jego postawy w ofensywie nie można było mieć większych zastrzeżeń, to już znacznie gorzej było w defensywie. Często zapominał, że obowiązki pomocnika to nie tylko atakowanie, ale także obrona dostępu do własnej bramki.

Łodzianie po piątkowym treningu wyjechali na krótkie zgrupowanie, skąd kilka godzinie przed meczem przyjadą na stadion.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto