Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy mogą zapłacić za błędy nawet rocznymi dochodami

Piotr Brzózka, Monika Pawlak, Alicja Zboińska
Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych może kosztować urzędnika błąd, który popełni wydając decyzję.

Nowe prawo, które właśnie weszło w życie, pozwala na karę w wysokości 12-miesięcznych zarobków. Przedsiębiorcy, którzy najczęściej narzekali na kosztowne dla nich błędy, są zachwyceni. Urzędnicy zaś są przerażeni. Mówią, że będą jeszcze wolniej wydawać decyzje w obawie przed pomyłką.

Według Krzysztofa Borkowskiego, szefa łódzkiej loży Business Centre Club, rzeczywiście są obawy, że urzędy mogą pracować wolniej, ale będąc na miejscu urzędnika zachowałby spokój. Droga do ukarania za błąd jest bowiem w nowym prawie bardzo długa. Dlatego, zdaniem Borkowskiego, pierwsze kary zostaną wymierzone nie wcześniej niż za 2 lata.

Dlaczego? Najpierw decyzja wydana przez urzędnika musi zostać uchylona w trybie administracyjnym. Później trzeba wykazać, że była bezprawna, następnie należy udowodnić, że urzędnik popełnił błąd świadomie. Ukaranie urzędnika musi także poprzedzać wypłacenie poszkodowanemu odszkodowania za pomyłkę.

- Mało tego, w pierwszej kolejności do odpowiedzialności pociąga się urząd, a dopiero na samym końcu konkretnego urzędnika - twierdzi Borkowski.

Kto będzie tego urzędnika pociągał do odpowiedzialności? Prokurator na końcu opisanego już łańcuszka działań będzie z urzędu wszczynał postępowanie i ewentualnie nakazywał zapłacenie kary. W przypadku dyrektorów 12 pensji to kwota około 70 tys. zł, w przypadku najniższych stopniem urzędników - około 20 tys. Pieniądze z kar będą wpłacane do Skarbu Państwa. Miałyby rekompensować część wypłaconego poszkodowanemu odszkodowania.

W łódzkim magistracie urzędnicy twierdzą, że akty prawne w wielu wypadkach są tak niejasne, że można je interpretować przynajmniej na dwa sposoby. - Jak zgadnąć, który jest właściwy? I kto ma odpowiadać później za to, że właściwa okazała się interpretacja "a", a nie "b"? - pyta jeden z urzędników.

Dlatego w Urzędzie Miasta Łodzi rozważana jest możliwość ubezpieczenia urzędników.

- Składkę płaciliby co prawda z własnej kieszeni, ale zyskiwaliby komfort pracy. Z takiej ochrony już korzystają radcy prawni - mówi Wojciech Dyakowski, dyrektor wydziału geodezji UMŁ. - Nie przewiduję urzędniczych wpadek, bo znamy przepisy. Problem tkwi właśnie w interpretacjach.

Włodzimierz Gromek, naczelnik Urzędu Skarbowego Łódź-Polesie, uważa, że nowe prawo wprowadza dreszczyk emocji.

- Za każdym razem wnikliwie badamy sprawę, skrupulatnie analizujemy materiał dowodowy - twierdzi naczelnik. - Nie sądzę, by wprowadzenie przepisów o finansowym karaniu spowodowało znaczące wydłużenie czasu rozpatrywania spraw - przewiduje Gromek.

Piotr Rogowiecki, ekspert organizacji Pracodawcy RP, wypowiada się ostro: - Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że urzędnicy narzekają, że nowe prawo w nich uderza. Ale dziwię się, gdy mówią, że będą pracować wolniej. Przecież obowiązują terminy na rozpatrzenie sprawy.

Jego zdaniem, jeżeli ktoś boi się brać odpowiedzialność, może powinien zmienić zajęcie...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto