Maleją szanse ŁKS na awans do II ligi. W środę łodzianie przegrali z Ursusem 0:1.
Mecz miał dramatyczny przebieg. Już w 2 minucie Przemysław Sztybrych strzelił głową wprost w bramkarza gości. W 6. minucie piłka wylądowała w siatce bramki Ursusa, ale zdaniem sędziego Artur Golański był na pozycji spalonej. W 10. minucie sędzia po raz kolejny nie uznał gola dla ŁKS, ponownie odgwizdując pozycję spaloną. Potem, groźnie, choć minimalnie niecelnie, strzelał Przemysław Kocot.
Jedyna bramka padła w 56. minucie. Piłkę do bramki łodzian skierował z najbliższej odległości Jakub Kabala.
W 69. minucie łodzianie domagali się rzutu wolnego tuż sprzed linii pola karnego. Sędzia uznał jednak, że zawodnik ŁKS nie był faulowany. Łodzianie mogli wyrównać w 73. ale Adam Patora spudłował z najbliższej odległości.
- Nie powinniśmy tego meczu przegrać, ale sędziowanie było skandaliczne - mówił po meczu wzburzony Łukasz Bielawski, prezes ŁKS. - Przy stanie 0:0 zdobyliśmy dwa gole. Sędzia nie uznał nam żadnego. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że co najmniej jeden z nich został zdobyty prawidłowo. Ponadto, już przy stanie 1:0 dla Ursusa, powinien być ewidentny rzut karny dla nas, ale arbiter znów nic nie zauważył.
Ursus Warszawa - ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
Bramka:
1:0 - Jakub Kabala (56')
Ursus: Pusek, Kabala, Zawadka, Skowroński, Radomski, Jedlikowski (81' Ambrozik), Sztybrych, Cegiełka (46' Ofmański), Baranowski (90' Słomka), Kamiński, Ciach (93' Pikus)
ŁKS: Kołba, Styjewski, Jacek (87' Cichowłas), Ślęzak, Rozmus, Pyciak, Kocot, Golański (71' Bryła), Sarafiński, Woźniak (61' Nowacki), Patora
Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?