Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TRON: Dziedzictwo - szczyt filmowej techniki 3D i fabularne niżyny [recenzja]

redakcja
redakcja
TRON: Dziedzictwo zapowiadany jest jako jeden z najdłużej oczekiwanych filmów w dziejach. Pod względem efektów specjalnych z całą pewnością można tak powiedzieć. Szkoda tylko, że film nie oferuje widzowi nic więcej.

"TRON: Dziedzictwo" z 2010 roku to druga część filmu "TRON" z 1982 roku. Poprzednie dzieło Stevena Lisbergera to klasyka kina science-fiction. Scenografia, czyli wirtualny świat, do którego trafia główny bohater, był w dużej mierze zasługą komputerów, co trzy dekady temu było nowością. Dzisiaj nie ma filmu, i to nie tylko science-fiction, który mógłby powstać bez pomocy komputerów. Nic dziwnego zatem, że twórcy filmu, najwyraźniej jako priorytet, postawili przed sobą cel - stworzyć wirtualny świat jeszcze bardziej realnym dla widza, wykorzystując przy tym technikę 3D dla lepszego efektu.

Wygraj zaproszenia na "TRON: Dziedzictwo" 3D w Orange IMAX Łódź

W TRON-ie z 2010 roku przenosimy się zatem do cyberprzestrzeni, gdzie trochę przez przypadek trafia Sam Flynn (w tej roli Garrett Hedlund), syn dawno zaginionego Kevina (granego, podobnie jak w wersji z 1982 roku, przez Jeffa Bridgesa). W świecie zdominowanym przez czarno-białe oraz jaskrawe kolory i świecące elementy czyha na niego wiele niebezpieczeństw.

Jeśli komuś brakuje wyobraźni i chciałby zobaczyć na własne oczy, jak może wyglądać świat, który jest wnętrzem "sieci", to wizja reżysera Josepha Kosinskiego i pracujących dla niego fachowców od efektów specjalnych, jest interesującą propozycją. Tym bardziej, że twórcy TRON-u z premedytacją wykorzystali możliwości techniki 3D.

I niestety odnosi się wrażenie, że cała moc twórcza została spożytkowana na efekty specjalne. Od fabuły filmów science-fiction nie oczekuje się zbyt wiele. Tylko, że przynajmniej powinna ona wciągać widza na tyle, by po pierwszym zachwycie dla możliwości komputerowego tworzenia scenografii, chciał dotrwać w fotelu do końca filmu. Nowy TRON jest natomiast banalny, sztampowy i absolutnie przewidywalny. A szkoda - przy takich efektach wystarczyło tylko trochę popracować nad scenariuszem i film zadowoliłby zarówno miłośników gier komputerowych, jak i nieco bardziej wytrawnych kinomaniaków.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto