Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Transformers 2 Zemsta Upadłych - recenzja

Redakcja
Jak powinna wyglądać kontynuacja kasowego hitu? Więcej akcji, więcej robotów, więcej humoru.

Unieszkodliwiony Megatron rdzewieje gdzieś na dnie oceanu. Na Ziemię przybyły kolejne Autoboty wezwane przez swojego dowódce, Optimusa Prime.

Teraz wraz z rządem ścigają niedobitki Deceptikonów, które od czasu do czasu pojawiają się na całym świecie. W tym czasie bohater pierwszej części Transformersów, Sam Witwicky, rozpoczyna naukę w collegu. Przed wyjazdem odkrywa, że w jego starej bluzie pozostał fragment "Wszechiskry", która powoduje, że Sam zaczyna widzieć dziwne znaki.

W międzyczasie okazuje się, że roboty przybyły na naszą planetę już miliony lat temu, armią złych rządzi "Upadły", a gdzieś na Ziemi spoczywa źródło życiodajnej energii wszystkich robotów.

Transformers: Zemsta upadłych to dwie godziny naładowane efektami specjalnymi z historią o konstrukcji cepa. Dodatkowo okraszona humorem, który w pewnej chwili zaczyna dominować. I właśnie wtedy człowiek zadaje sobie pytanie - czy to jeszcze kino akcji, czy już komedia?

Pochodzę z pokolenia dzieci wychowanych pod koniec lat 80. Jedzących gumy turbo, oglądających Sky One i bawiących się pierwszymi transformerami. Dzisiejsza młodzież nie pamięta weekendowych poranków, kiedy zbierano się w grupie i oglądano na satelicie takie hity jak Inspektor Gadżet, czy właśnie Transformersy. Nie wiedzą, co czuli chłopcy z podstawówki, gdy na początku lat 90. w kioskach Ruchu zaczęły pojawiać się komiksy TM-Semic opowiadające m. in. o robotach z Cybertronu.

Transformers z 2007 roku były jakby spełnieniem marzeń tamtych chłopców. Druga część to po prostu kolejna dawka zabawy, bez jakichkolwiek zobowiązań. Nie jest to film dla intelektualistów, a wielbicieli samochodów, samolotów itp morfujących w człekokształtne postacie i... tyle.

Nie jest to nawet poziom puszczanego w kinach Terminatora: Ocalenie. Transformers: zemsta upadłych to tylko/aż lekka i przyjemna wizualnie opowiastka kontynuująca opowieść w stylu "od zera do bohatera" ze zbyt wieloma, jak dla mnie, wstawkami humorystycznymi (no bo po co pokazywać spadającą z dachu kozę w czasie ataków Deceptikonów?).

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto