Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr im. Jaracza: "Przed odejściem w stan spoczynku" - recenzja

Łukasz Kaczyński
Milena Lisiecka, Andrzej Wichrowski, Matylda Paszczenko - hipnotyzujące aktorstwo!
Milena Lisiecka, Andrzej Wichrowski, Matylda Paszczenko - hipnotyzujące aktorstwo! fot. Ryszard Olczak
Piękny i perwersyjny, prowokacyjny i porywający - spektakl "Przed odejściem w stan spoczynku" Thomasa Bernharda w "Jaraczu" to szach i mat dla innych łódzkich teatrów już na otwarcie sezonu.

Grzegorz Wiśniewski prezentuje się w nim jako pełen samozadowolenia i bezlitośnie konsekwentny teatralny demiurg - wyreżyserował, opracował tekst dramatu i muzykę, z pomocą Katarzyny Zawistowskiej także scenografię i światła.

Fortepian, fotel, później stół. Czarne, połyskujące, aseptyczne. Można się w nich przejrzeć, mogą też zniekształcać ludzkie odbicie. Ale pod tą czernia coś pulsuje. Tu wszystko udaje to, czym w istocie swej nie jest. Ściany tworzy rozpięta niemal rzeźnicka folia. Okala scenę i widownię jak kotara prysznicowa. Na wąskiej scenie trzy postaci: Wera (Milena Lisiecka) i Klara (Matylda Paszczenko), Rudolf (Andrzej Wichrowski). Grają koncertowo!

W tym kazirodczym trójkącie kipią skrywane perwersje, urazy, kompleksy i niespełnienie. Rudolf, były zastępca obozu zagłady to w wolnym świecie, o ironio losu, idący na emeryturę poważany sędzia. To musi być moment kryzysowy dla kogoś, kto z natury nie był chyba zły. Zabijał, bo inni zabijali. I miał z tego frajdę.

Pierwszy akt to zdzieranie masek normalności, pysznie groteskowy. Wraz z wejściem Wichrowskiego śmiech przeradza się w grozę. Antrakt też wpleciono w spektakl. I to jak! Obsługa teatru wyprasza widzów ze sceny, trzeba przejść obok nieruchomej, przez brata zrzuconej z wózka, Klary. Dźwięk lejącej się pod prysznicem wody, pod który szedł Rudolf, rozchodzi się znad progu. Po wspólnej "obozowej" kąpieli, która nie oczyszcza, lądujemy w foyer. Drugi akt to rocznica urodzin Himmlera z trzema wielkimi sfastykami oczekującymi Wodza, który nie nadejdzie. Nie ma Wodza, Idei. Jest człowiek, ale on Wiśniewskiego nie oszuka. Egzystencjalny nihilizm reżysera to podana na porcelanowym talerzu smoła - bezboleśnie jej nie przetrawisz.

A może wypada być wdzięcznym "Himmlerom", że rozszerzyli definicję człowieczeństwa - niezbywalnej i nierozpoznanej kondycji. A może efektem ich wojny jest właśnie takie myślenie? Oto teatr, który mówi autonomicznym językiem. Ciekawe jak długo utrzyma się na afiszu. Mistrzostwo!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Teatr im. Jaracza: "Przed odejściem w stan spoczynku" - recenzja - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto