Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Teatr Czytany w Powszechnym - wywiad z Ewą Pilawską

Emilia Białecka *Emkanabe*
Emilia Białecka *Emkanabe*
24 czerwca 2009 roku o godzinie 13 w Teatrze Powszechnym miała miejsce ostatnia w tym sezonie premiera dla osób niewidomych i słabowidzących pt. „Nigdy nie zakocham się” Cezarego Harasimowicza.

Teatr Powszechny rozpoczął inicjatywę Teatru Czytanego prawie 4 lata temu. Spektakle kierowane są do osób niewidomych i słabo widzących. Jest to autorski projekt Ewy Pilawskiej, dyrektor teatru, realizowany we współpracy z Teresą Wrzesińską, dyrektor Związku Niewidomych w Łodzi. Pierwsze premiery odbywały się w świetlicy Związku przy ul. Więckowskiego 13.

„Nigdy nie zakocham się” jest ostatnią w tym sezonie premierą w ramach Teatru Czytanego. To miłosno-kryminalna komedia, której odbiorcy stają się świadkami odwiecznej walki płci, gdzie każda ze stron chce udowodnić swoją wyższość.

Reżyserem sztuki jest Ewa Pilawska. Tuż przed premierą zgodziła się udzielić wywiadu, w którym zdradza m.in. jak wygląda praca przy spektaklach Teatru Czytanego, czy każdy aktor jest w stanie zagrać dla tej szczególnej publiczności, którą stanowią osoby niewidome i słabowidzące oraz jakie ma plany na przyszłość względem Teatru Czytanego.

Emilia Białecka: Co zrobiliście, aby publiczność uwierzyła w to, co słyszy?

Ewa Pilawska: Mam wrażenie, że zrobiliśmy wiele, i ciągle się staramy, choć zawsze można powiedzieć, że można zrobić coś lepiej.

Ścieżka dźwiękowa jest bardzo rozbudowana, oczywiście na tyle, na ile tekst na to pozwala. Ponadto scenografia zaaranżowana jest tak, by aktorzy mogli poczuć się w niej wiarygodnie. Mamy niezbędne rekwizyty, aby scena przypominała np. wnętrze hotelowe. Ogromną wagę przykładamy do tego, by zbudować realną przestrzeń i wykreować jak największą prawdę. Teatr Czytany jest czymś pomiędzy. Wie pani, nawet nie wiem jak go nazwać. Ktoś, kto był na jednej z premier powiedział, że projekt nie powinien nosić tej nazwy, bo przecież sytuacje są podinscenizowane, nie siedzimy i nie czytamy przy stoliku.

E.B.: Czym różni się proces przygotowania sztuki do Teatru Czytanego od tego, który przeznaczony jest dla widzącej widowni? Czy Teatr Czytany jest dla aktora łatwiejszy, na przykład dlatego, że gra z tekstem w dłoni?

E.P.: Myślę, że jest to forma bardzo trudna dla aktorów. Zwykle aktor bardzo długo dojrzewa, bardzo długo przygotowuje się do roli, oswaja się z nią. Z reguły nad tekstem do tradycyjnego przedstawienia pracuje się około dwóch i pół miesiąca. Droga przygotowania prezentacji Teatru Czytanego jest krótsza. W tym przypadku jest około dziesięciu prób, można więc powiedzieć, że sztuka jest w formie szkicu.

Ten rodzaj teatru jest na pewno uważniejszy w sferze dźwięku i zapachu. Spektakle przygotowywane tradycyjnie zwykle nie mają rozbudowanej tej sfery wyrazu scenicznego. Nie czyta się didaskaliów, w przypadku przestrzeni, gdzie zapach jest istotny nie odtwarza go, bo możemy go sobie wyobrazić innymi receptorami. A tutaj staramy się podziałać na wszystkie zmysły.

E.B.: Jak wygląda obsadzanie ról do sztuki Teatru Czytanego? Czy każdy aktor jest w stanie bez problemu w nim zagrać?

E.P.: Koledzy mówią, że bardzo cenią sobie tę pracę, że ją lubią. Jest trudnym, wymagającym, ale bardzo ważnym aspektem ich zawodu. Mówią, że biorąc udział w tych spektaklach dużo się uczą. Starałam się zaprosić wielu kolegów do Teatru Czytanego i na pewno mogę powiedzieć, że jedni czują się w tej formie fantastycznie, a inni nie najlepiej. To bardzo trudna figura – granie z egzemplarzem.

Jest pewna grupa aktorów, którzy muszą przejść tradycyjną drogę budowania postaci: zbudowania portretu psychologicznego z jego uwarunkowaniami, z uwiarygodnieniem wielu sytuacji, z polubieniem postaci, z jej zrozumieniem, czyli takim wewnętrznym zbudowaniem jej przez siebie. A droga Teatru Czytanego jest zupełnie inna.

E.B.: Na co Pani, jako reżyser, kładzie największy nacisk?

E.P.: W pracy z aktorem zawsze kładę nacisk na jedno – na prawdę. Bez niej teatr nie funkcjonuje. Staram się również dobierać teksty, tak by były atrakcyjne. Okazuje się, że na przykład „Przerżnąć sprawę” Davida Mameta, nie jest przestrzenią, z którą nasza publiczność Teatru Czytanego chciałaby mieć często do czynienia. Zdecydowanie wolą jasne, pogodne komedie.

E.B: Dlaczego postanowiła Pani wystawić „Nigdy nie zakocham się”?

E.P.: Byłam bardzo ciekawa nowego tekstu pana Harasimowicza. Tworzymy Polskie Centrum Komedii i oczywiście gramy sztuki obcojęzyczne, ale jestem szczególnie uwrażliwiona na twórczość polską.

E.B.: Jakie ma Pani plany, takie realne do zrealizowania względem Teatru Czytanego? Jakie miejsce zajmuje on w Teatrze Powszechnym?

Ważne. W obrębie zaproponowanej formy są to dla nas pełnowartościowe premiery. Nie są czymś dodatkowym, są na równi ważne z innymi projektami Teatru Powszechnego.

Plany mamy ogromne. Przede wszystkim chcielibyśmy zawalczyć o nagłośnienie foyer, tak abyśmy mogli wygrywać wszystkie dźwięki. Mamy ogromne niedosyty akustyczne, nie ,tyle chodzi o przestrzeń, co o możliwości sprzętu.

Chciałabym, aby było więcej premier Teatru Czytanego. Chcemy poszerzyć repertuar o pozycje dla młodej widowni, dla której Powszechny zaprezentował kilkanaście tytułów. Od dawna otrzymujemy sygnały, że młodzież chce przychodzić, a nasza oferta póki co skierowana jest dla dorosłych. Chcąc odpowiedzieć na to zapotrzebowanie przygotujemy w nowym sezonie coś dla dzieci, myślę o „Zagubionych dźwiękach pana Ayckbourna”. Po doświadczeniach z dojrzałą widownią wiemy, że ten teatr jest strzałem w dziesiątkę.

E.B.: Życzymy powodzenia w realizacji kolejnych sztuk.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto