Takie balangi odbywają się ponoć od października w mieszkaniu piętro wyżej. Wynajmuje je trójka zagranicznych studentów: dwie Hiszpanki i Niemiec. Ponieważ inne metody nie skutkowały, państwo Tarkowscy złożyli w komisariacie policji doniesienie na uciążliwych sąsiadów.
- Imprezy zaczynają się zazwyczaj około 1-2 w nocy, kiedy towarzystwo wraca z zabawy w mieście - opowiada pani Zofia. - Lokatorzy przyprowadzają tabuny znajomych. Jest wtedy tak głośno, że człowiek własnych myśli nie słyszy, a o zmrużeniu oka to już w ogóle nie ma mowy! Takie hulanki trwają do białego rana, a nierzadko przeciągają się na cały następny dzień.
Państwo Tarkowscy zaczęli dzwonić po policję (jak mówią, funkcjonariusze przyjeżdżają i upominają bawiących się, ale po ich wyjściu imprezy rozkręcają się ponownie), pisać podania do administracji i informować właściciela mieszkania wynajmowanego studentom. Nic nie pomogło.
- Jesteśmy młodzi i lubimy się bawić - mówi student, który przyjechał do Łodzi z Niemiec. - Nie uważam, byśmy byli zbyt głośni. Sąsiedzi są chyba troszkę przewrażliwieni.
Jeszcze inne wytłumaczenie ma właściciel wynajmowanego mieszkania.
- To bardzo stara kamienica, w której nie ma wyciszonych stropów - mówi. - Sąsiedzi słyszą każdy szelest.
Dla państwa Tarkowskich nieważne są jednak przyczyny, tylko skutki. Zgłosili więc sprawę w I komisariacie policji w Łodzi.
- Sąsiedzki konflikt jest obecnie analizowany - mówi mł. asp. Grzegorz Wawryszuk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Przesłuchiwani są świadkowie. Prawdopodobnie w marcu sprawia trafi do sądu grodzkiego.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?