We wtorek sąd rejonowy dla Łodzi Widzewa uwolnił spółdzielców od większości zarzutów. Uznał ich prawo do krytyki.
- Ujawnialiśmy najróżniejsze nieprawidłowości w gospodarowaniu majątkiem, opieszałość i błędy w uwłaszczaniu mieszkańców, broniliśmy terenów zielonych, których władze spółdzielni chciały się pozbyć - opowiada Piotr Małolepszy, jeden z "opozycjonistów". - Ponieważ prezes nie znosi krytyki, zebrania z mieszkańcami musieliśmy robić w kaplicy, którą udostępniał nam proboszcz. Rozprowadzaliśmy też ulotki, pisaliśmy skargi do prokuratury i ministra infrastruktury. W rewanżu oskarżono nas o znieważanie.
Jedną z oskarżonych była Elżbieta Ulatowska.
- Prezes chciał, by sąd mnie ukarał za wypowiedź do gazety, w której krytykowałam sposób uwłaszczania spółdzielców - opowiada.
W trakcie procesu upadły prawie wszystkie zarzuty. Sąd uznał jedynie, że wewnętrzne przetargi na mieszkania, w których te same osoby kupiły kilka, a nawet więcej lokali, odbyły się zgodnie z prawem i oskarżeni nie mieli prawa zarzucać władzom spółdzielni nieuczciwości. Tylko w tym zakresie uznano ich za winnych. Sąd jednak i za to nikogo nie ukarał, gdyż uznał, że działanie to było usprawiedliwione bardzo słabą komunikacją władz "Chrobrego" ze spółdzielcami.
Na ogłoszeniu wyroku nie było nikogo z zarządu spółdzielni. Troje byłych działaczy rady nadzorczej, którzy byli również oskarżycielami w tej sprawie, opuściło sąd, odmawiając komentarza wyroku.
Opozycjoniści: Piotr Małolepszy, Jacek Zylak, Elżbieta Ulatowska i pozostali spółdzielcy nie są jednak zadowoleni z wyroku. Wiedzieli, że są niewinni. Zależy im na ukaraniu zarządu spółdzielni. A tego nie udaje im się wywalczyć.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?