MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z dr Pawłem Czekalskim

Lucyna Krysiak
Dr Paweł Czekalski, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi: – Zwalnianie lekarzy i pielęgniarek to ucinanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy ***** Lucyna Krysiak: W większości szpitali województwa ...

Dr Paweł Czekalski, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi: – Zwalnianie lekarzy i pielęgniarek to ucinanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy

*****

Lucyna Krysiak: W większości szpitali województwa łódzkiego szykują się redukcje etatów, głównie lekarzy i pielęgniarek. Czy ucierpią na tym pacjenci?

Paweł Czekalski: – Zwalnianie lekarzy i pielęgniarek to ucinanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy, zarówno chorzy, jak i cały personel placówki. Kasa chorych płaci wyłącznie za usługi medyczne, a te wykonują właśnie lekarze i pielęgniarki. Tworzą więc zyski, z których muszą utrzymać wszystkich, również administrację i obsługę techniczną. Nie twierdzę, że można funkcjonować bez księgowej czy hydraulika, ale trzeba zastanowić się nad zachowaniem właściwych proporcji. Tymczasem w wielu placówkach działy administracyjne i obsługi technicznej nie dość, że są nadmiernie rozbudowane, to jeszcze lepiej opłacane niż medycy. A pacjent przychodzi do szpitala, aby się leczyć i oglądanie posprzątanych podwórek ma dla niego drugorzędne znaczenie.

- Szpitale są zadłużone, długi wciąż rosną i mogą stać się przyczyną bankructw. Może zwolnienia to obrona przed upadłością, całkowitą likwidacją szpitala?

– Być może, tylko czy ktoś pomyślał, za jaką cenę? Dąży się przecież do tego, aby za te same pieniądze, ale w mniejszej obsadzie lepiej albo przynajmniej tak samo leczyć. A to niemożliwe! Poza tym długi służby zdrowia nie wzięły się znikąd – lecznictwo jest niedoinwestowane. Szpitale biorą na kredyt leki, sprzęt medyczny, zalegają z płatnościami. I tak ktoś kiedyś będzie musiał za to zapłacić. W obecnym systemie brakuje po prostu pieniędzy i nic zwolnieniami na dłuższą metę się nie zmieni. Z drugiej strony nie ma także kadr, które specjalizowałyby się w zarządzaniu szpitalami – powtarzam: wciąż „przejadamy” więcej środków niż to konieczne.

- Ale czy nie lepiej szybko zlikwidować placówki, które sobie nie radzą, a inwestować w te dobrze prosperujące?

– A co z pacjentem? Przecież już teraz chorym trudno dostać się do szpitala, a jeśli część z nich zostanie pozamykana, będzie jeszcze gorzej. Szczególnie dzisiaj, kiedy również lecznictwo podstawowe ma kłopoty z utrzymaniem się na powierzchni. Lekarze rodzinni mają coraz mniej pieniędzy na badania diagnostyczne i często są zmuszeni odsyłać chorych na badania do szpitala. Likwidacja zadłużonych placówek nie rozwiąże więc problemu. Zresztą w miejsce zamkniętych szpitali powstaną nowe, prywatne, ale wówczas trzeba będzie za pobyt w takiej placówce zapłacić i koszty poniesie pacjent, jeśli oczywiście będzie go na to stać.

- Ciągle jednak słyszymy, że w Polsce jest za dużo lekarzy i pielęgniarek.

– To są sztuczne statystyki, do których wlicza się dorabiających emerytów, rencistów, a przecież oni nie tworzą obecnej struktury.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto