Rower miejski w Łodzi. Bez pośpiechu, ale z rozsądkiem w 2016 roku

Wczoraj (8 października) odbyło się kolejne spotkanie z dobrze już znanego cyklu

. Tym razem rozmawiano o tym, czy Łódź jest już gotowa, aby stworzyć system roweru miejskiego.

Na temat tego rozmawiano już kilka lat temu, ale żadne wiążące decyzje wówczas nie zapadły, bo przetarg się nie udał. Takie systemy z powodzeniem funkcjonują w Krakowie, Opolu, Wrocławiu czy najnowszy w Warszawie. Na początku spotkania uczestnicy próbowali odpowiedzieć na pytanie, jakie funkcje powinien spełniać rower miejski w Łodzi?

- Wydaje mi się, że ci, którzy mają swój rower, będą się nim poruszać się po mieście. Co nie oznacza, że nie będą korzystać z takiego systemu. Przede wszystkim będzie to propozycja, dla osób które nie mają swojego roweru - twierdził Radosław Stępień, wiceprezydent Łodzi.

W stolicy najnowsze "dziecko"

Ważnym głosem w poniedziałkowej dyskusji był ten ze stolicy. Tam kosztem 19 milionów złotych wprowadzono system roweru miejskiego Veturilo. Opiera się on o 2,1 tys. jednośladów oraz 135 stacji dokujących. Jednak tam w przyszłości rower miejski ma się dalej rozwijać.

- Jeśli ten system ma bić rekordy popularności, to musi być on odpowiednio duży. Tylko duże systemy roweru miejskiego mają sens ekonomiczny i transportowy - przekonywał Rafał Muszczynko ze stowarzyszenie Zielone Mazowsze. Warszawiak twierdził także, że przy słabej infrastrukturze budowa systemu może rodzić tylko problemy.

Jednak zanim zdecydujemy ile chcemy rowerów czy stacji dokujących, trzeba poprawić infrastrukturę. Choć tej z roku na rok powoli przybywa, to potrzeba jej zdecydowanie więcej aby rower miejski miał sens. - Trzeba uporządkować plan dróg rowerowych w Łodzi. Miasto przyjazne rowerom, to miasto, które ma duży udział transportu publicznego - uważał Wojciech Makowski, Rzecznik Niezmotoryzowanych.

Podobnego zdania był także Bartosz Domaszewicz, który między innymi popierał swego czasu kwestię możliwość przewożenia jednośladów w komunikacji miejskiej. - Jako uzupełnienie transportu publicznego, to może być też alternatywa dla kierowców, którzy chcieli by dojechać do śródmieścia - twierdził radny i pełnomocnik zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi

Rower nie truje i nie hałasuje

O tym, że jest szansa, aby część mieszkańców zamieniła cztery koła na dwa koła przekonywał także gość z Francji. Tam popularność tego środka transportu wymusiła niejako jego rozwój w strukturze miasta.

- To jest tak, że duża liczba rowerów przy stacjach legitymizuje go nie jako środek rekreacji, ale jako środek transportu - tłumaczył Olivier Schneider, wiceprezes Francuskiej Federacji Użytkowników Rowerów. I dodał, że jeśli mamy budować rower miejski, to nie możemy tego finansować z budżetu na infrastrukturę.

Wszyscy uczestnicy stwierdzili zgodnie, że system roweru miejskiego w Łodzi jest potrzebny, ale nie powstanie już teraz. Takie przedsięwzięcie wymaga czasu, dobrego zaplanowania oraz oczywiście pieniędzy. Dla przykładu koszt wprowadzenia takiego systemu we Wrocławiu, składającego się z 17 stacji oraz 140 rowerów, wynosił ok. 1,1 mln złotych.

Dla startu łódzkiego roweru miejskiego prognozowano daty od 2014 do 2016 roku. Do tego czasu ma zostać wyremontowana ulica Piotrkowska, która ma zostać główną drogą rowerową w mieście, a planowana ilość "rowerówek" ma zostać wreszcie zrealizowana.

- Jeśli przyjąć, że od zaprojektowania do wybudowania mijają cztery lata, to w 2016 roku będziemy mieli sieć dróg rowerowych w Łodzi. A być może nawet nastąpi to wcześniej - mówił Witold Kopeć, łódzki oficer rowerowy.

W czasie debaty stwierdzono, że aby taki system miał sens, roczny koszt jednego roweru powinien wynieść nie mniej niż 2 tys. złotych.

Weź udział w dyskusji oraz w sondzie na Facebooku. Pytamy: Czy korzystalibyście z systemu roweru miejskiego w Łodzi, gdyby powstał?

Czytaj więcej o

• Rowerzysto, do MPK wchodź oznaczonymi drzwiami

• Parking zamienił się w przestrzeń dla pieszych