MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Protest właścicieli ogródków na Piotrkowskiej. Żądają dymisji menadżera ulicy

Przemek Dana
Przemek Dana
Na ogródkach na ul. Piotrkowskiej zawisły plakaty, a na nich żądanie dymisji Włodzimierza Adamiaka, menadżera ulicy Piotrkowskiej.

Protest zorganizowali restauratorzy i kupcy. Zdaniem właścicieli lokali pomysły Adamiaka, zamiast ratować reprezentacyjny deptak miasta, niszczą go, co w efekcie przełoży się na dalszą ucieczkę łodzian z Piotrkowskiej do centrów handlowych.

Nowy regulamin znaczy mniej klientów

Kupcy i restauratorzy od dawna mają wiele zastrzeżeń do menadżera, ale do protestu zmusił ich nowy regulamin, przygotowany przez Adamiaka. - Zgodnie z nim ogródki na Piotrkowskiej będą mogli wystawiać tylko Ci właściciele lokali, do których wejście jest bezpośrednio z ulicy i mają na dodatek witrynę wzdłuż Piotrkowskiej - opowiada menadżer jednego z lokali, którego ogródek stoi obecnie na Piotrkowskiej, ale sam lokal już nie. - Dodatkowo, zgodnie z nowym regulaminem, ogródek będzie mógł zajmować miejsce tylko na chodniku i to przy fasadzie budynku, w którym jest lokal. To oznacza, że ogródki będą miały nie więcej niż około 40 metrów kwadratowych - wylicza menadżer lokalu.

A zmniejszenie powierzchni ogródków i ilości lokali, które mogą je wystawiać, oznacza według protestujących jedno - mniej klientów. - Z naszych wyliczeń wychodzi, że ilość miejsc w ogródkach na Piotrkowskiej zmniejszy się o 2/3 - mówi Łukasz Rojewski, właściciel pubu Biblioteka. - Łodzianie, którzy raz i drugi nie znajdą miejsca w ogródku, za trzecim razem pójdą od razu do Manufaktury, by tam usiąść, a Piotrkowska będzie pustoszała - dodaje Rojewski.

Walka o byt

Protestujący mają za złe przede wszystkim to, że nowego regulaminu, który ma wejść w życie od przyszłego roku, nikt z nimi nie przedyskutował. - Nikt nas nie pyta, ile zainwestowaliśmy w ogródki, kiedy te pieniądze mają się zwrócić, tylko od razu wprowadzane są regulacje - żali się właściciel Biblioteki. - A jeśli nie będę mógł wystawić ogródka, to będę zmuszony zamknąć lokal na te cztery miesiące, bo latem w środku praktycznie nie ma klientów - stawia sprawę jasno Rojewski.

Podobnego zdania jest Sebastian Kochaniecki, menadżer restauracji Kamea, która mieści się w podwórku jednej z kamienic przy Piotrkowskiej. - Jeśli nie będę mógł wystawić ogródka, to będę skazany na finansową śmierć - twierdzi.

Plakaty z żądaniem dymisji menadżera ulicy Piotrkowskiej zawisły w wielu ogródkach

Chcieliśmy ojca, a nie dyktatora
Protest właścicieli ogródków popiera Wojewódzki Związek Zrzeszeń Kupców i Usługodawców w Łodzi. Pod petycją o odwołanie menadżera ulicy Piotrkowskiej, która trafiła do władz miasta, podpisało się ponad stu członków. A jest to już trzecia taka petycja wysłana przez związek. - Chcieliśmy, by władze miasta powołały menadżera ulicy Piotrkowskiej, ale oczekiwaliśmy, że to będzie ojciec tej ulicy, do którego będziemy mogli się zgłaszać z postulatami i pomysłami, a nie dyktator, który mówi, co jest słuszne, a co nie - komentuje Robert Dybalski, właściciel sieci cukierni i jednocześnie prezes związku.

Protestujący ponadto podkreślają, że Włodzimierz Adamiak nie ma doświadczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej. - By uratować Piotrkowską potrzebujemy menadżera z prawdziwego zdarzenia, a nie kogoś, kto przeszkadza - mówi Łukasz Rojewski. - Na to stanowisko powinna zostać powołana przede wszystkim osoba, która zna się na ekonomii - dodaje, pragnący zachować anonimowość menadżer jednego z łódzkich lokali.

Chcę ogródków gastronomicznych, a nie piwnych

Włodzimierz Adamiak nie ukrywa, że nie ma doświadczenia w biznesie, ale jak dodaje, jego zadaniem jest dbanie o estetykę Piotrkowskiej i realizacja strategii ulicy. - Wcale mi nie zależy na tym, by utrzymać na Piotrkowskiej kondycję właścicieli lokali, którzy tylko sprzedają piwo - mówi Adamiak. - Nie ma takiego zapisu w strategii. Niech oczywiście będą, ale chcę, by w ogródkach można było także zjeść obiad, deser, spokojnie usiąść. A jeśli protestujący się z tym nie zgadzają, to niech zmienią strategię - dodaje.

Istniejące dzisiaj ogródki jego zdaniem wręcz upokarzają Piotrkowską. - Proszę spojrzeć, jak ogródki wyglądają na Trakcie Królewskim w Warszawie. To są ogródki gastronomiczne, a nie piwne, jak na Piotrkowskiej - zauważa Adamiak.

Dymisji nie będzie

Menadżer ulicy Piotrkowskiej nie zamierza tym samym, w związku z protestem, podać się do dymisji. - Naruszyłbym tym zasady lojalności wobec osób i właścicieli lokali, którzy mi sprzyjają na Piotrkowskiej, ale oczywiście zdam się na decyzję prezydenta w tej sprawie - kwituje Adamiak.

A pełniący obowiązki prezydenta Łodzi Tomasz Sadzyński z jego pracy jest zadowolony. - Zlecone przeze mnie zadania wykonuje dobrze i nie widzę powodów do jego odwołania - mówi Sadzyński. - W tej sytuacji wszyscy powinni uzbroić się w cierpliwość, usiąść do stołu i rozmawiać. Każda zmiana regulaminu budzi kontrowersje, ale podkreślam, że regulamin nie został jeszcze przeze mnie podpisany i jest czas na rozmowę - mówi prezydent.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto