W pierwszym kwadransie Serb trzykrotnie wpadł w pułapki ofsajdowe, co było symbolem niemocy Legii w tej fazie. Pierwszy celny strzał padł na bramkę warszawian. Marek Saganowski uwolnił się od Inakiego Astiza i z ostrego kąta silnie strzelił, ale Dusan Kuciak obronił.
ŁKS poczynał sobie coraz śmielej. Minutę później z 30 m uderzył Ronald Gercaliu, ale i tym razem Słowak nie dał się zaskoczyć. W 19 min Wojciech Łobodziński zagrał na środek pola karnego do "Sagana", któremu jednak w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg Michał Żewłakow.
Niestety, plan taktyczny Piotra Świerczewskiego i Andrzeja Pyrdoła runął w 24 minucie. Na przedpolu Legii Łobodziński stracił piłkę, przejął ją Jakub Wawrzyniak, zagrał do Ljuboji, a ten do Rafała Wolskiego, którego nie upilnował Ronald Gercaliu. Bogusław Wyparło był bezradny wobec silnego strzału 20-latka z Kozienic, wychowanka Jastrzębia Głowaczów, w sytuacji sam na sam.
Już jednak 7 minut później przed szansą na wyrównanie stanął ŁKS. Gercaliu zagrał do byłego legionisty Macieja Iwańskiego, która zamiast rozstrzygnąć pojedynek z Kuciakiem szukał podaniem Saganowskiego i piłkę przejął słowacki bramkarz.
ŁKS miał za małą siłę ofensywną na skrzydłach, aby zdominować grę. Widać, że zarówno Wojciech Łobodziński po prawej, jak i Robert Szczot po lewej stronie długo nie grali. Pierwszy często tracił piłkę, choć nie unikał odpowiedzialności. Drugi był mniej aktywny. Brakuje mu dawnego przyspieszenia, a przez to drapieżności.
W 35 min, po jednej z niewielu akcji Szczota wybitą z pola karnego piłkę silnie uderzył najrówniej grający tego dnia ełkaesiak Olegs Laizans. Kuciak obronił jednak strzał Łotysza.
W 38 min mogło być jednak 2:0. Fatalny błąd popełnił dobrze grający dotąd Piotr Kleczarek, główkując w kierunku bramki ŁKS, ale... wprost pod nogi Rafała Wolskiego. Tym razem Bogusław Wyparło wygrał pojedynek z utalentowanym legionistą. Dobitkę dość bezbarwnie debiutującego w Legii dwukrotnego króla strzelców ligi greckiej, Argentyńczyka Ismaela Blanco zatrzymał Klepczarek.
Bardzo dobry mecz rozgrywał Antoni Łukasiewicz, skuteczny w destrukcji, świetnie ustawiający się, przewidujący rozwój sytuacji, "trzymający grę" ŁKS w środku boiska. Wydaje się, że ze wszystkich ełkaesiaków właśnie on jest najbliżej optymalnej formy. Dobrze, bez wzlotów, ale i wpadek grał Olegs Laizans i szkoda, że nie jest jeszcze sobą Maciej Iwański, bo gra łodzian mogłaby wyglądać znacznie lepiej.
W 51 minucie refleks Bodzia W. sprawdził jego kolega z drużyny Ronald Gercaliu, który po akcji Miroslava Radovicia interweniował kolanem, ale trafił w światło bramki tuż przy słupku. Wyparło był jednak czujny i złapał piłkę.
Najlepszą akcję meczu ŁKS przeprowadził w 64 minucie i mógł wówczas zmienić oblicze meczu. Wojciech Łobodziński rozegrał piłkę z Grzegorzem Boninem, którego wejście na boisko rokowało z początku nową jakość w grze łodzian. Bonin dośrodkował do Saganowskiego, który zwiódł Michała Żewłakowa i Inakiego Astiza, i z 10 m silnie strzelił, ale... w poprzeczkę!
Entuzjazm ełkaesiaków zaczął przygasać, a Legia zmobilizowała się, osiągając dopiero teraz wyraźną przewagę. W 67 minucie i dwie minuty później po błędzie Bonina sam na sam z Bogusławem Wyparłą był Danijel Ljuboja. Na szczęście dla ŁKS dwukrotnie chybił. W 72 min dośrodkował Jakub Wawrzyniak i Michał Kucharczyk nie wykorzystał szansy.
21-letni wychowanek Świtu Nowy Dwór nie zrobił już błędu minutę później, kiedy dosta prezent od łodzian. Fatalnie stracił piłkę Antoni Łukasiewicz, nie potrafił naprawić błędu kolegi Piotr Klepczarek i Kucharczyk, w podobnej sytuacji jak przy pierwszym golu Wolski, pokonał Bodzia W. W 76 min poderwał się "Sagan", ale Astiz wybił mu piłkę.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?