Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Grzegorza Królikiewicza w Łodzi [ZDJĘCIA,SYLWETKA]

Anna Gronczewska
Pożegnaliśmy Grzegorza Królikiewicza, wybitnego reżysera i scenarzystę. Msza pożegnalna została odprawiona o godzinie 12.00 w kościele ojcu jezuitów przy ul. Sienkiewicza w Łodzi. Około godz. 13.30 rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe w części ewangelickiej Starego Cmentarza przy ul. Ogrodowej. Uroczystości poprowadził ksiądz biskup Adam Lepa.

Grzegorz Królikiewicz 5 czerwca tego roku obchodził swoje 78. urodziny. Na świat przyszedł w Aleksandrowie Kujawskim, ale swoje życie związał z Łodzią. Tu w 1962 roku skończył prawo na Uniwersytecie Łódzkim, a pięć lat później reżyserię w Szkole Filmowej. Po latach uzyskał stopień profesora sztuk filmowych i został jej wykładowcą. Był też członkiem Polskiej Akademii Filmowej.

- Jestem łodzianinem z wyboru - mówił w wywiadzie „Dziennikowi Łódzkiemu”.- Z całą świadomością i spokojem odmawiałem propozycjom wyjazdu do Warszawy. Poznałem Warszawę jako miasto złe, miasto ludzi, którzy zostali umęczeni i pogrzebami, a na ich miejsce posadzono kartofle, które rdzewieją - to są ci urzędnicy systemu. To mnie zawsze doprowadzało do poczucia obcości. W Łodzi było skrajnie inaczej. Tutaj wszystkie kontakty albo szybko się urywały, albo zamieniały się w sferę prywatności. A jak jest prywatnie, to już jest dobrze. Jakby się nic nie kończyło, to już jest lepsze od tego, co jest ukrytym nakazem, uporczywym powtarzaniem: trzeba zrobić to, zrobić tak, z intencją „korzystaj, weź”, „dostaniesz za darmo”.

Choć niektórzy mówili, że żyjąc w Łodzi jest wypchnięty na margines, on dobrze czuł się w naszym mieście.

- Marzyłem, by do pracy mieć wygodne mieszkanie i to marzenie jest jakoś spełnione- mówił w wywiadzie dla naszej gazety. - Jest też sprawa strategii twórczej. Nie mam samochodu, nie stać mnie, więc na dole domu zrobiłem inny układ ścian i tam jest małe studio, kantorek filmowy. Dwa razy większa od niego jest pracownia, gdzie powstały scenariusze, gdzie jest nawet tapczan i gdy zmęczę się, to zalegam pod kocem. Mam szczęśliwie ułożoną trasę autobusową, bo autobus, pośpieszny, wiózł mnie z tej wiaty prawie pod Szkołę Filmową. Tak samo - ze sprawą samotności. W Warszawie to nie ja wybieram spotkania, rozpraszające uwagę głupoty. A tu się uwalniam - o, chyba, że mam propozycję rozmowy. To drobne, ale ważne szczegóły.

Longin Chlebowski, działacz „Solidarności”, pracownik MPK, przyjaźnił się z Grzegorzem Królikiewiczem. Poznali się na pierwszym po stanie wojennym Walnym Zebraniu Delegatów Regionu Łódzkiego „Solidarności”.

- Był człowiekiem, który nie lubił fałszu, zakłamania - mówi o reżyserze Longin Chlebowski. - To widać chociażby w jego filmach dokumentalnych. Otrzymał za nie wiele nagród za granicą. W Polsce nie był tak doceniony. Jednocześnie był dyspozycyjny dla ludzi.

Raz zadzwonił do niego, poprosił, by się spotkali na pubie. Chciał podzielić się swoją radością.

- Wynajął domek i spędził trzy tygodnie z żoną, kilkunastu wnukami - wspomina. - Był bardzo szczęśliwy. Miał dużą rodzinę, pięcioro dzieci. Praca nie zawsze pozwalała, by miał dla nich czas. Ale rodzina była zawsze dla niego najważniejsza.

Grzegorz Królikiewicz reżyserował takie głośne filmy jak „Tańczący jastrząb” za który dostał w 1977 nagrodę główną za reżyserię na festiwalu w Gdyni, „Na wylot”, „Klejnot swobodnego sumienia”, „Przypadek Pekosińskiego”. Jego ostatnim filmem były „Sąsiady”, których akcja rozgrywa się w jednej z łódzkich kamienic. Wrócił nim do wielkiego kina po dwudziestu latach przerwy. W latach 2003-2005 był dyrektorem artystycznym łódzkiego Teatru Nowego.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pogrzeb Grzegorza Królikiewicza w Łodzi [ZDJĘCIA,SYLWETKA] - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto