Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew 0:0. Widzew, mistrz... ciułania

Bogusław Kukuć
Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce Widzewa był Princewill Okachi (tu walczy z Krzysztofem Królem)
Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce Widzewa był Princewill Okachi (tu walczy z Krzysztofem Królem) Polskapresse
W niedzielę Widzew grał w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

W każdym meczu z takim absolutnym debiutantem w ekstraklasie jakim jest Podbeskidzie faworytem są rywale klubu z Bielska-Białej. Zwłaszcza po ich porażce 0:6 w Bełchatowie. I w takiej roli wystąpił w niedzielę Widzew. Ale pamiętać trzeba, że takie przegrane powodują wyjątkową mobilizację u przegranych.

Poza tym położony u stóp Beskidów stadion miejski wyraźnie służy gospodarzom. Dość podkreślić, że w meczu o ligowe punkty goście nie wygrali tam od 20 marca 2010 roku (w I lidze zwyciężył wtedy w Bielsku Górnik Zabrze 1:0). W minionym sezonie pierwszoligowym Podbeskidzie było jedynym zespołem bez przegranej przed własną widownią. Tam padali w Pucharze Polski tacy mocarze jak GKS Bełchatów czy Wisła Kraków. W premierze nowego sezonu ekstraklasy Jagiellonia też cieszyła się tam tylko z remisu.

Jak można było oczekiwać, trener Robert Kasperczyk w stosunku do spotkania z GKS skorzystał aż z siedmiu nowych piłkarzy, głównie pozyskanych w letnim okienku tranferowym, po awansie do grona najlepszych. Do tego najbardziej doświadczony strzelec Adrian Sikora wystąpił w wyjściowej jedenastce.

Kontuzje wymusiły kilka zmian w zespole gości. Można było się obawiać zwłaszcza o losy zupełnie przemeblowanej defensywy. W Łodzi pozostali rekonwalescenci : Sebastian Madera, Dudu, Ben Radhia.

Po takich roszadach w obu drużynach trudno było wymagać płynności, gry na pamięć, czy dobrej współpracy między formacjami. To była kolejna przyczyna, że ambitna gra obu zespołów przyniosła bezbramkowy remis.

Przy okrzykach "Idzie, idzie, Podbeskidzie" natarli gospodarze. Już w drugiej minucie po kiksie Jarosława Bieniuka desperacja interwencja Ugo Ukaha nie pozwoliła Robertowi Demjanowi na precyzyjny strzał. Łodzianie rozpoczęli sennie, jakby zaskoczeni, że muszą grać w upale o godz. 14.30. Inicjatywę przejęli gospodarze. Wykonali kilka kornerów. W 18.minucie z rogu pola karnego strzelał Maciej Rogalski, ale efektem był tylko róg. W 25 min. nie pilnowany Sikora uderzył piłkę zbyt lekko, by zaskoczyć dobrze dysponowanego Macieja Mielcarza.

Dość podkreślić, że po raz pierwszy strzelił (zresztą niecelnie) Jurisj Żigajevs w 27. minucie i był to zarazem pierwszy strzał zespołu gości. W 32 min. Sikora znów znalazł się w dobrej pozycji, ale piłka znalazła się w rękach bramkarza Widzewa. W końcówce tej części gry goście przejęli inicjatywę i kilka ich ataków było groźnych. Pierwszy celny strzał odnotowaliśmy w ostatniej minucie przed przerwą (znów Łotysz Źigajevs), ale debiutujący w bramce Mateusz Bąk nie miał dużo pracy.

Grający od początku drugiej połowy Nika Dzalamidze dał efektowną zmianę i głównie jego akcje zmieniły obraz gry. W 48 min. po pierwszym rogu Widzewa i główce Ukaha główkujący z bliska Panka trafił pilką w bramkarza. W 60. min gospodarze też po rogu i główce byłego widzewiaka Arkadiusza Koniecznego też mogli objąć prowadzenie w 60 min. Była faza zdecydowanej dominacji gości, głównie za sprawą nieszablonowych dryblingów widzewskiego Gruzina. Sam dubler Przemysław Oziębała zmarnował kilka wybornych sytuacji bramkowych.

Najbardziej klarowna, efektowna była akcja Panki z Budką w 71 min. zakończona podaniem na głowę Oziębały, który strzelił nad poprzeczką. Ostatnią szansą zmiany wyniku dla gospodarzy był silny strzał Dariusza Kołodzieja w 80.minucie, ale interwencja Mielcarza była wyśmienita. W ostatnim meczu tych zespołów jeszcze w I lidze w Łodzi właśnie Kołodziej w 54 min. zapewnił Podbeskidziu remis 2:2. Skończyło się pierwszym bezbramkowym remisem w nowym sezonie ekstraklasy. W sumie sprawiedliwym.

Na koniec jedna obserwacja. Niby na takie sprawy nie wypada zwracać uwagi, bo to powinno być normą. Ale wiemy, że tak nie jest i niemal w każdym meczu nasi sędziowie popełniają zbyt wiele błędów, czasem wypaczając wynik. Z przyjemnością informujemy, że wśród najlepszych w Bielsku był arbiter. Nazywa się Robert Trochimiuk i już wcześniej widywaliśmy go w dobrej dyspozycji w I lidze. Ale okazuje się, że awans do ekstraklasy w ubiegłym sezonie go nie przerósł. Nie przeszkadza mu nawet to, że jako 29-latek był młodszy od niektórych piłkarzy. Arbitrowi z Ciechanowa i Mazowieckiego Kolegium Sędziów wróżymy piękną karierę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Widzew 0:0. Widzew, mistrz... ciułania - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto