Świerczewski mówił to z uśmiechem na ustach po meczu w Bielsku-Białej, że ŁKS zdobywa punkty, a Lechia niech sobie robi, co chce. Inne drużyny też niech się martwią, bo za tydzień może okazać się, że w walkę o utrzymanie zamieszają się jeszcze inne drużyny, np. Bełchatów.
W Bielsku-Białej gdy kilkanaście minut przed meczem rozpętała się ulewa, a boisko z każdą chwilą coraz bardziej zaczynało przypominać bagno wydawało się, że sędzia odwoła spotkanie. Arbiter zdecydował się, że mecz musi być rozegrany.
W Bielsku-Białej nie zagrało kilku kontuzjowanych zawodników, m.in. Bogusława Wyparły, Olegsa Laizansa, czy Marcina Mięciela.
W ŁKS wreszcie udało się znaleźć miejsce w drużynie dla dwóch prawych pomocników: Wojciech Łobodziński i Grzegorz Bonin. Zagrali oni obok siebie i obaj byli najlepszymi piłkarzami na boisku.
Bonin na początku mecz popisał się sprytnym i mocnym strzałem w przeciwległy róg bramki Richarda Zajaca, ale słowacki bramkarz świetnie obronił. Zajac był jedynym piłkarzem Podbeskidzia, który może sobotni mecz zaliczyć do udanych. Dzięki niemu ŁKS zdobył tylko jednego gol. Marek Saganowski popisał się świetnym prostopadłym podaniem do Łobodzińskiego, który wbiegł w pole karne i kapitalnym strzałem pod poprzeczkę trafił do bramki.
Trzy punkty wywalczone przez ŁKS są bardzo cenne.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?