- Obaj jesteśmy tacy szczęśliwi - płaczą ojciec i syn.
Choroba Dominika pojawiła się znienacka. Wiosną 2010 roku ten przystojny, wysportowany chłopak oddał honorowo krew dla chorego kolegi. Jak zawsze w takich wypadkach, przekazano ją do analizy. Kilka dni później odebrał wyniki - były na tyle złe, że nastolatek od razu został skierowany do szpitala.
- Po serii badań okazało się, że mam ostrą niewydolność nerek i muszę mieć dializy - wspomina Dominik. - To był szok. Nic mi nie dolegało, byłem aktywny - grałem w piłkę, dużo jeździłem na rowerze - a tu nagle okazuje się, że jestem ciężko chory!
Chłopak początkowo jeździł na dializy trzy razy w tygodniu do Zgierza, za każdym razem oczyszczanie krwi trwało 4 godziny. Po kilku tygodniach przeszedł na dializy otrzewnowe, które robił sobie sam w domu.
- Dzięki temu mogłem żyć w miarę normalnie i chodzić do szkoły - opowiada. - Od lekarki w Zgierzu usłyszałem o szansie, jaką jest dla mnie przeszczep nerki. Dowiedziałem się, że najlepszy jest od dawcy żywego. Wszyscy w rodzinie chcieli być dawcami! Jednak po badaniach okazało się, że mogą nimi zostać jedynie mój 23-letni brat i tata.
Lekarze wybrali pana Józefa.
- Byłem szczęśliwy - mówi tata Dominika. - Gdy patrzyłem, jak męczy się na dializach, pękało mi serce. Przeszczep był dla syna przepustką do normalnego życia...
Operacja się udała - Dominik dostał od taty lewą nerkę, która już na sali operacyjnej podjęła pracę.
- To dziwne uczucie - mówi Dominik. - Mam część taty, którą dał mi z miłości. To ogromne szczęście.
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?