Z zebranymi zimą przez pana piłkarzami nie udało się uratować dla ŁKS ekstraklasy. To także pana osobista porażka?
Piotr Świerczewski (menedżer ŁKS): - Na pewno, w końcu świadomie podjąłem się tego zadania, ale nie będę się tym dołował i wolę patrzeć na to, co było dobre.
Szkoda tylko, że to już nie ma znaczenia, bo o kilku niezłych meczach ŁKS niedługo nikt nie będzie pamiętał.
- Jasne, zdobyliśmy za mało punktów i to jest główna przyczyna niepowodzenia. Odczuwam ogromny niedosyt, bo uważam, że ta drużyna grała naprawdę fajną piłkę. Może czasami trzeba było więcej zaryzykować i grać o pełną pulę i nie zadawalać się remisem.
Czegoś jeszcze pan żałuje? Gdzieś popełnił błędy?
- Szkoda, że ta liga toczyła się tak szybko. Naszym wrogiem był czas. Żałuję, że w tym składzie nie spotkaliśmy się chociaż ze dwa tygodnie wcześniej. Nie było też żadnej przerwy na kadrę, kiedy moglibyśmy spokojniej popracować. Ale mimo to nikt nie pokonał nas wysoko, gładko i przyjemnie.
I to jest chyba większy obciach dla tych klubów, które wydają po kilkanaście milionów euro na transfery. My bez tego, obozu, przygotowania i bazy treningowej postraszyliśmy Wisłę i graliśmy jak równy z Legią, zremisowaliśmy z wicemistrzem, Ruchem.
Ale też wygraliście tylko jeden mecz.
- Dlatego odczuwam ogromny niedosyt. Z Lechią i Cracovią graliśmy na początku rundy, kiedy byliśmy niezgrani i nieprzygotowani. W innych meczach brakowało nam szczęścia i koncentracji. Żałuję, że nie miałem też trzech piłkarzy więcej - na pewno brakowało nam solidnego obrońcy i napastnika, który wykańczałby stwarzane sytuacje.
Ktoś pana szczególnie zawiódł, czy spodziewał się po nim więcej?
- Nie będę nikogo oceniał publicznie. Za wyniki odpowiadamy wszyscy. Powiem tylko, że jestem dumny z tej drużyny.
I jeszcze niedawno zapewniał pan, że ona nie spadnie...
- Bo bardzo wierzyłem w tych chłopaków. Chciałem się zakładać, bo musiałem być pierwszy, który daje przykład wiary.
Misja dobiegła końca. To dla pana też koniec przygody z ŁKS?
- Nie wiem, przecież nie ja się zatrudniam i nie ja się zwalniam. Prezes dobrze wie, jak pracowaliśmy.
Chciałby pan zostać?
- Tak, ale jeśli nie będę tu, to pojadę na wakacje. Chciałbym jednak kontynuować pracę i zatrzymać większość chłopaków. Uważam, że jeśli to by się udało, to po roku wrócilibyśmy do ekstrakalsy.
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?