MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Piłkarski milioner w... B klasie - pouczająca historia Pawła Strąka

(pas)
Trener Górnika Adam Nawałka nie widzi miejsca w pierwszym zespole dla Pawła Strąka (z lewej) i Roberta Szczota.
Trener Górnika Adam Nawałka nie widzi miejsca w pierwszym zespole dla Pawła Strąka (z lewej) i Roberta Szczota. Polskapresse
Polska piłka nożna powinna trafić do Księgi rekordów Guinnessa. Absurd goni bowiem absurd. Nic dziwnego, że od wielu wielu lat poziom gry się nie podnosi, a obniża. Fatalne sportowo, atrakcyjne finansowo (zarobili po kilkaset tysięcy euro) pucharowe występy Ruchu czy Lecha nie umykają uwadze futbolowego świata. Nic zatem dziwnego, że dziś nasza liga jest sklasyfikowana na 67. miejscu. Przed nami są m.in. Gruzja, Cypr, Libia i... Botswana.

Nikogo z piłkarskich bossów specjalnie to jednak nie obeszło. Liczy się fakt, iż interes wart ciągle miliony złotych kręci się dalej. – Wydatki na pensje w części polskich klubów piłkarskich przekroczyły całkowite ich przychody – wynika z raportu przedstawionego przez Deloitte.

Dyrektor tej firmy, Jacek Bochenek, mówi, że jest to spowodowane zbyt wysokimi płacami dla przeciętnych zawodników. – Są kluby, których wydatki na wynagrodzenia przekraczają całkowite przychody. Wśród rekordzistów znalazły się: Korona Kielce (173 procent), Widzew Łódź (163), Legia (111) i Polonia Warszawa (107).

Średni wskaźnik w polskich klubach (w badaniu wzięło udział 17, głównie z ekstraklasy) wynosi 72 procent. W Europie polska ekstraklasa zajmuje przedostatnie miejsce. Za nią jest włoska Serie A – 73 proc. Na szczycie są Niemcy – 51 proc., a tuż za nimi Belgowie – 53.

Wywindowane do niebotycznych rozmiarów pobory zawodników, to w dużej mierze efekt działania obrotnych menedżerów, którzy w ten sposób dzięki procentom od kontraktów żyją jak pączki w maśle. O wysokości pensji nie decydują przy tym umiejętności zawodników tylko negocjacyjne zdolności reprezentujących ich menedżerów. W tej sytuacji w zespole dochodzi do paradoksów. Przeciętny piłkarz, dzięki mistrzowsko skonstruowanemu kontraktowi, może zarabiać dwa razy więcej od lidera zespołu!

W tej sytuacji nie dziwi historia futbolisty Pawła Strąka. Jak podaje katowicki „Sport”, zawodnik stwierdził, że nadal chce grać w Górniku i wypełni w Zabrzu swój kontrakt, który obowiązuje jeszcze 3,5 roku. Działacze i trener nie widzą go w pierwszym zespole. Będzie zatem trenował i grał w drużynie rezerw. Na konto Strąka miesięcznie wpływa 44 tysiące złotych.

To oznacza, że jako gracz B klasy (tam bowiem grają rezerwy Górnika) zarobi w Zabrzu ponad dwa miliony złotych. Nic tylko rwać włosy z głowy, albo zazdrościć Strąkowi menedżera i czekającej go zawodowej laby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto