"Ognia...!" - monumentalnie w Centralnym Muzeum Włókiennictwa

Całość zajmuje trzy piętra budynku oraz fragment dziedzińca muzeum. Znajdziemy tutaj rzeźbę, malarstwo, projekcje wideo, zabawę ze słowem. Wszystko to kojarzyć ma się z tytułowym ogniem, który artystka, niestety, mylnie utożsamia ze słońcem.

Wystawa jest interesująca, ale ideologia kryjąca się za nią już nie. Podczas konferencji prasowej Almaga próbowała przedstawić swoją koncepcję interpretacji instalacji, które wprawiały w osłupienie słuchaczy i z którymi nie zgadzał się nawet dyrektor muzeum.

Nie chodzi nawet o błędy antropologiczne, bo nie każdy musi być antropologiem kultury, ale pojawiły się proste błędy logiczne, jak pojmowanie ognia i słońca jako tego samego.

Poza tym w XXI wieku śmieszy trochę ideologia zaczerpnięta wprost z komedii "Seksmisja". Trudno brać na poważnie słowa artystki, która powiedziała dyrektorowi muzeum, że nie mogą się porozumieć, bo są innej płci.

Monumentalną instalację trzeba oglądać bez tego - bez interpretacji Almagi, która mimo że mówiła, iż jej koncepcja rozumienia dzieła nie jest jedyna, to przy każdej możliwej chwili próbuje nam ją narzucić.

Trochę to łopatologicznie i śmieszne, bo dzieło powinno bronić się samo. A tak obok namalowanej dziewczynki stojącej na moście, wymachującej do nas rączką czytamy słowa w stylu - "Na obrazie widać dziewczynkę otwartą, pogodną, przyjacielską". Czytania tego typu tekstów kultury uczymy się już na poziomie szkoły podstawowej, nie trzeba nam o tym przypominać.

Chociaż pewnie to moja wina, bo jestem mężczyzną, a to w oczach artystki powód mojej niechęci i niezrozumienia, a także dominacji i pragnienia krzyknięcia "Ognia...!".

MM Łódź patronuje:

MMŁódź poleca:
Zostań dziennikarzem obywatelskim	Konkursy	Zdrowie i uroda	Przewodnik po lokalach
Sztuka w Łodzi	Teatr w Łodzi	Kino w Łodzi	Praca w Łodzi