Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niewykorzystany potencjał Festiwalu Literatury Prope Mercatum

Łukasz Kaczyński
Zakończył się w Łodzi organizowany już po raz dziewiąty Festiwal Literatury "Prope Mercatum", impreza zrodzona z prawdziwie przedsiębiorczego myślenia.

Zasada jest piękna w swej prostocie i zawarta w nazwie festiwalu, która znaczy mniej więcej tyle, co "w okolicy targu". Uczestniczą w niej bowiem głównie pisarze goszczący na odbywających się w tym samym czasie Warszawskich Targach Książki. To znaczy, że niemal "na jednym bilecie" odwiedzają także Łódź. Satysfakcja, że przy pomocy miasta stołecznego Warszawy animujemy rodzime życie kulturalne - spora. Korzystne to dla łodzian, bo ściągnąć z Luksemburga (gdzie ostatnio przeprowadził się z Pragi) do Poleskiego Ośrodka Sztuki, tego łódzkiego Maisons-Laffitte w pigułce, Janusza Rudnickiego, autora bezpardonowych, prześmiewczych interpretacji "Dzienników" Zofii Nałkowskiej i Marii Dąbrowskiej, wielkich dam polskiej literatury, to sztuka nie lada. Korzystne także dla "podkradzionych" literatów. Jednak na rok przed edycją jubileuszową, odczuć można tej łódzkiej przedsiębiorczości uwiąd.

Wielką sympatię i wdzięczność dla Poleskiego Ośrodka Sztuki mając (atmosfera pierwszego "Pulsu Literatury" - niezapomniana) trudno nie dostrzec, że choć wstęp na spotkania z pisarzami jest darmowy, to pod względem dostępności komunikacyjnej POS jest jak Mount Everest. Na spotkaniu z Dehnelem, pierwszym gościem festiwalu, tłoczno i duszno. Potencjalnych rozmówców około sześćdziesięciu (ale i średnia wieku niewiele niższa). Z kolei Janusz Rudnicki ucieszyłby się choćby z połowy tego!

Pisarze - jak to bywa - powiedzą raz rzeczy mądrzejsze (Ligocka: "Pisanie pomagało mi w walce o własną wartość"), raz głupsze (Rudnicki: "Zupełny brak poczucia humoru u Mickiewicza i Słowackiego"), a czasem powtórzą to, co już przy innej okazji powiedzieli. Przysłuchując się rozmowie z Dehnelem, sam nieustannie powtarzałem sobie truizmy: oczywistym jest, że literatura potrzebuje skupienia, należytej przestrzeni, pisarze zaś potrzebują rozmówcy, nie tyle nawet w osobie prowadzącego spotkanie literaturoznawcy, ale zwykłego czytelnika.

Skoro jednak mamy już u siebie Dehnela, Andermana i Rudnickiego - nazwiska z górnej półki, a nie jakieś "literatki mało co opierzone", autorów cennych książek, ciekawe literackie osobowości, a jako moderatorów spotkania błyskotliwych prowadzących - dlaczego zamykać ich w tej wieży.

W niewielkim Kutnie spotkania podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Poezji "Złoty Środek" odbywały się w namiocie sferycznym ustawionym na głównym rynku miasta. Czemu w Łodzi nie wyjść z nimi do ludzi, bliżej centrum miasta, na przykład - wbrew fraszkopisowi Sztaudyngerowi - na Pietrynę? Zwłaszcza, że aura była jak nigdy po naszej stronie. Przygotować podest w Pasażu Rubinsteina albo wyrychtować któreś z podwórek (czy i dla samych pisarzy nie byłoby to ciekawsze doświadczenie?). Na wypadek niepogody zaś dogadać się z właścicielem pierwszej z brzegu kawiarni, na ulicy zaś postawić tablicę: "Uwaga, ludzie, Dehnel!".

Jasne, że literatura to "branża" niszowa, że wymaga refleksji, że nikt tu na zawołanie nie żongluje i nie pluje ogniem, etc. Chociaż Janusz Rudnicki we wznowionych właśnie opowiadaniach bardzo wytrawnie opluwa wszelkie domniemane narodowe świętości, może więc interakcja z pisarzem w pewnym momencie wykroczyłaby poza ramy słowne. Jacek Dehnel w "Saturnie", swojej najnowszej powieści, wyciąga na światło dzienne homoseksualną przeszłość samego Francisco Goi, a własnej orientacji nie kryje bynajmniej. Z kolei Roma Ligocka opowiada o traumie Holocaustu. Czy to nie są tematy, które przyciągnęłyby przypadkowego przechodnia?

A skoro już ktoś oczekuje widowiskowości, to tylko ślepy nie dostrzeże możliwości uatrakcyjnienia festiwalu, który odbywa się pod hasłem "Obraz i słowo". I nie w imię "promocji" Łodzi, a promocji czytelnictwa w ogóle to zrobić. Może wtedy położono by kres biadoleniu, które brzmi jak usprawiedliwienie: "wciąż te same twarze na spotkaniach literackich". A tak, kolejna w mieście zrodzonym z przedsiębiorczości skucha tych, co mają o kulturze decydować.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto