Wciąż nie wiadomo, czy prokuratura wystąpi do sądu z wnioskiem o areszt. Ma na to czas do piątku do godz. 14. Wtedy właśnie minie 48 godzin od momentu zatrzymania go przez policję.
W czwartek Dawid Bratko był przesłuchiwany. Uczestniczył również w przeglądaniu i rekwirowaniu towaru, m.in. ze sklepu przy ul. 6 Sierpnia, do którego został przywieziony przez policję. Funkcjonariusze szczelnie odgrodzili dojście do sklepu i pilnowali, by postronne osoby nie przeszkadzały w czynnościach. Skutego kajdankami 23-latka doprowadzili do sklepu. Po blisko dwóch godzinach Dawid Bratko wyszedł z niego wprost do podstawionego policyjnego radiowozu.
I choć twarz króla dopalaczy nie wydawała się zatroskana sytuacją, jaką sobie sam zafundował (celowo w środę zerwał plomby na drzwiach sklepu i sprzedawał w nim dopalacze), w jego postawie nie było widać już tak wielkiej buty i cynizmu, jak podczas poprzedzających zatrzymanie wystąpień.
W czasie, gdy w sklepie prowadzone były czynności, jego okna zostały oklejone plakatami z wizerunkiem obrysowanych postaci leżących na chodniku i trzymających butelkę w ręku. Napis na plakacie głosi: "... a alkohol tak?! Niech żyje narodowa tradycja! W Europie alkohol jest bezpośrednią przyczyną jednego na 10 zgonów!".
Co dalej z królem dopalaczy. Czy trafi do aresztu?
- Pracujemy bardzo intensywnie, prowadzimy szereg czynności, o których dla dobra sprawynie informujemy - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prokuratury okręgowej w Łodzi.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?