Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Napadali na Żabki

Wiesław Pierzchała, mach
To jest napad! - usłyszała w weekend pracownica sklepu Żabka przy ul. Wyszyńskiego w Łodzi.

Mimo późnej pory - dochodziła już 22 - kobieta nie straciła zimnej krwi i wcisnęła przycisk alarmu. Widząc jej postawę dwaj młodzi bandyci porwali jedynie z półki szampon i dwie paczki chipsów, warte w sumie 20 zł, i uciekli. Od początku roku był to już siódmy w Polsce napad na sklep sieci Żabka. W zeszłym roku złodzieje 30 razy atakowali te sklepy.

Kobieta miała dużo szczęścia. Bandyci byli niedoświadczeni i nie chcieli ryzykować, dlatego salwowali się ucieczką. Zresztą szybko trafili w ręce policji, bo zgubiła ich chęć dokonania kolejnego napadu. Wprost z Żabki zaczęli dobijać się do zakładu fotograficznego przy ul. Retkińskiej, w którym paliło się jeszcze światło. 30-letni właściciel do późnej nocy obrabiał zdjęcia. Kiedy zdziwiony fotograf otworzył drzwi, bandyci rzucili się na niego. Próbował uciekać, ale dogonili go, gdy chciał schronić się w samochodzie, i pobili.

Mężczyzna powiadomił policję, a patrole zaczęły przeczesywać okolicę, szukając podejrzanych. Całą piątkę młodych ludzi ujęły w pobliskim bloku. Podejrzanych w wieku 18-27 lat przewieziono do komisariatu, w którym właśnie zeznawała sprzedawczyni z Żabki - bez problemu rozpoznała jednego ze złodziei.

Złodzieje staną teraz przed sądem. Podobnie jak trzyosobowa szajka, w skład której wchodziło m.in. dwóch cukierników, która wręcz wyspecjalizowała się w napadach na łódzkie Żabki. Ich proces rozpocznie się pod koniec marca. Według śledczych, grupa ma na koncie dziewięć napadów na sklepy, w tym siedem właśnie na Żabki.

Polowanie na Żabki zaczęło się 28 grudnia 2009 roku, gdy cukiernicy wtargnęli do sklepu przy ul. Umińskiego. Pobili, skopali sprzedawczynię i ukradli 1,6 tys. złotych. 3 stycznia 2010 r. przy ul. Tatrzańskiej metalowym łomem grozili dwóm pracownicom sklepu, ale dzielne kobiety odparły atak i nie wydały gotówki rabusiom. Nieudany napad sprawił, że jeszcze tego samego dnia zaatakowali Żabkę przy ul. Gorkiego. Znów użyli łomu. Grozili, że pobiją, a nawet zabiją ekspedientkę. Zabrali 2 tys. zł i alkohol wart tysiąc złotych.

16 marca 2010 roku szef grupy sterroryzował pistoletem trzy pracownice Żabki przy ul. Paderewskiego i ukradł 3 tys. zł. A w sklepie przy ul. Łazowskiego wymierzył z pistoletu do pracownicy i ukradł 550 zł, zaś w Żabce przy ul. Częstochowskiej wycelował z broni do sprzedawcy, zagroził, że go zabije i zrabował 800 zł.

Sieć Żabka liczy obecnie ponad 2400 sklepów w całej Polsce, otwartych przez 365 dni w roku, w godzinach od 6 do 23. Położone blisko domu oferują najbardziej potrzebne w codziennym życiu produkty: żywność, środki higieniczne, gazety, papierosy, napoje alkoholowe, piwo. Według przedstawiciela Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, rabusie mogą wybierać sklepy tej sieci właśnie dlatego, że są czynne do późnego wieczora. Często sprzedaje w nich tylko jedna osoba.

Anna Franc, kierowniczka Żabki przy ul. Piotrkowskiej 271, zdaje sobie sprawę, że sklepy tej sieci często są celem ataków przestępców. - U mnie przez ostatnie trzy lata nie doszło do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Ale do koleżanki, która prowadzi Żabkę w innej dzielnicy, kilka dni temu wpadła grupka młodych ludzi. Grozili, mówili, że mogą robić, co chcą, bo to ich teren - opowiada Franc. Sama unika złych myśli. - Nie wolno dać się zastraszyć, bo inaczej nie mogłabym codziennie przychodzić do pracy.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto