Marsz w obronie linii 46: mieszkańcom Zgierza i Ozorkowa na tramwaju już nie zależy?

Dzisiaj (2 października) spod łódzkiej Archikatedry do klasztoru w Łagiewnikach miał wyruszyć marsz ulicami Łodzi w obronie likwidowanej linii 46. Protestować mieli mieszkańcy Zgierza i Ozorkowa, związkowcy z Międzygminnej Komunikacji Tramwajowej oraz łodzianie - w sumie kilkadziesiąt osób.

Ostatecznie rano na placu Jana Pawła II pojawiło się sześć osób z czego zostały cztery, bo dwie inne widząc zamieszanie postanowiły się odłączyć. Trzech mieszkańców Łodzi i jeden Ozorkowa bez transparentów, ulotek czy okrzyków postanowili jednak iść do wyznaczonego celu. Zamiast marszu był szybki spacer, bo w niecałe 30 minut przeszli od Tymienieckiego pod Filharmonię.

- Myślimy o poruszeniu mediów, bo nie chcemy obudzić się pod koniec grudnia i usłyszeć, że Łodzi nie udało się porozumieć. Liczymy, że władze zobaczą, iż jesteśmy bardzo zaangażowani w obronę linii 46 przechodząc kilkanaście kilometrów w marszu - tłumaczył Dominik Gabrysiak, jeden z maszerujących.

Dominik Gabrysiak, Przemysław Ledzian, Michał Wędołowski i Jacek Janicki na krótkim postoju pod Filharmonią. Przed nimi jeszcze półtorej godziny do celu

Aspekt historyczny też miał znaczenie. - Idzie się bardzo wygodnie, tym bardziej, że jest chęć ratowania tramwaju do Ozorkowa. To element historii, który pomaga przemieszczać się z Łodzi do Ozorkowa i wpisuje się w krajobraz i tradycję - mówił Michał Wądołowski, który jest miłośnikiem tramwajów.

W marszu a raczej spacerze szedł jeszcze Przemysław Ledzian, jeden z pomysłodawców obrony linii zgiersko-ozorkowskiej oraz Jacek Janecki. Młodzi ludzie dotarli pod klasztor w Łagiewnikach zgodnie z założeniami po 12.30.

Czytaj więcej o

: