W tamtym dziesięcioleciu Widzew był mistrzem Polski w 1981 i 1982 roku, wice-mistrzem 1977, 1979, 1980, 1983, 1984 oraz brązowym medalistą 1985 i eliminował w europejskich pucharach Manchester City, Manchester United, Juventus Turyn oraz FC Liverpool. Pamiętam rozczarowanie widzewskich fanów tylko wicemistrzostwem i zgrzyt zębów ze złości, dobiegający ze stolicy. Dziś już ci zazdrośnicy albo nie żyją, albo nie mają zębów i nie gryzą jak przed trzydziestu laty.
Tamten Widzew notował wspaniałe sukcesy i miał autentyczne gwiazdy, w tym indywidualności światowej klasy. Gdy ktoś odchodził, to przychodził mocniejszy, a przynajmniej taki sam. Dziś obecni właściciele Widzewa cieszą się utrzymaniem w ekstraklasie na trzy kolejki przed końcem rozgrywek. Trochę tę radość można zrozumieć, bo przecież Sylwester Cacek, który objął stery w Widzewie w 2007 roku, zdążył już zaliczyć dramat degradacji, a później doznał kosztownych upokorzeń, nie ze swojej winy. Toteż kiedy w minionym sezonie widze-wiacy w kilku meczach potrafili efektownie utrzeć nosa faworytom, były to miłe momenty i przypominano określenia o widzewskim charakterze.
Ale także pamiętamy deklaracje w Teatrze Nowym nowego właściciela Widzewa, który zapowiadał budowę nie tylko nowoczesnego stadionu, ale także powrót na podium mistrzostw Polski i na stadiony Europy. Tymczasem, kiedy pojawiła się szansa na awans do Ligi Europejskiej, ujrzeliśmy strach w wielu oczach. Nawet ambitny trener Czesław Michniewicz podkreślał, że drużyny jeszcze nie stać na harce nawet po Estonii czy Kazachstanie. Może wtedy wiedział, że w następnym sezonie też obowiązuje wariant oszczędnościowy.
W polityce transferowej może się to przejawiać w rezygnacji z usług piłkarzy, mających najwyższe kontrakty i pozyskiwaniu tylko zawodników z kartami w ręku albo takich, którzy nie znają zapachu szatni ekstraklasy. Na skutek licznych wpadek kadrowych powstała grupa zawodników, którzy są nieźle wynagradzani, ale nie umieją się przebić nawet do meczowych osiemnastek. Pozbycie się rezydentów jest zrozumiałe, zwłaszcza że budżet klubowy ma być ponoć niższy o 8 milionów złotych. Z wypożyczenia z Bogdanki wracają Daniel Bożkow oraz Dejan Miloseski i wcale ta grupa nie maleje.
Czesław Michniewicz w środę wyjechał na tygodniowy urlop do Turcji i po przyjeździe spotkała go niespodzianka, bo gdy otworzył komputer, już czekała na niego przygotowana przez prawników Widzewa umowa o dalszej pracy w klubie. Jeden zapis go zaskoczył. Z naszych informacji wynika, że umowa jest nie trzyletnia, ale roczna, z opcją przedłużenia o kolejne dwa lata.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?