Maja Sikorowska i KROKE w łódzkim Empiku

Śliczna Maja Sikorowska, pół Polka pół Greczynka, tłumaczyła, dlaczego woli śpiewać po grecku niż po polsku i dlaczego od lat marzyła o wydaniu płyty w tym języku.

KROKE, czyli trzech krakusów, którzy przyjaźnią się już od 27 lat, opowiadali o swoich muzycznych początkach, kiedy grali dla przyjemności na krakowskich Błoniach, o spotkaniu ze Stevenem Spielbergiem, na zaproszenie którego wystąpili w Jerozolimie na koncercie dla wszystkich ocalałych z krakowskiego getta i aktorów, którzy wystąpili w "Liście Schindlera". Później było spotkanie z Peterem Gabrielem, który dał im masę energii i siły do realizacji ich muzycznych marzeń, dlatego, choć nie poszły za tym żadne propozycje i pieniądze, KROKE uważają spotkanie ze współtwórcą legendarnej grupy Genesis za krok milowy w swojej karierze. Konsekwentnie tworzą "improwizowaną muzykę środka" współpracując z niewielką wytwórnią płytową, która daje im twórczą swobodę.

Wspólna płyta z Mają Sikorowską to dla nich próba udowodnienia polskim słuchaczom, że muzyka grecka nie kończy się na "Greku Zorbie", lecz jest muzyką głęboko etniczną. Słychać w niej przestrzeń, morze i góry, a Maja ze względu na swoje pochodzenie potrafi to wyrazić najpełniej i najpiękniej. Wszyscy zgodnie zapewniali, że współpracowało im się razem fantastycznie, dlatego mimo zmęczenia nadal się do siebie uśmiechają.

Spotkanie pod patronatem radia Plus zaczęło się z opóźnieniem, ale i tak na artystów czekało około... siedmiu osób (wraz z organizatorami i z piszącą te słowa). Rozumiem, że o 16.00 większość łodzian jest w pracy i że są korki, ale nie zmienia to niestety faktu, że zainteresowanie spotkaniem było, delikatnie mówiąc, symboliczne.

Czytaj więcej o kulturze w Łodzi:

• Małe i duże podróże z L.Stadt podczas spotkania w Empiku w Manufakturze

• Psychodancing z Maleńczukiem w Wytwórni

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii: