Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lotniskowiec Lublinek

(pij)
Dla „Lotu” łódzkie połączenie ma wciąż za mało pasażerów. Poniedziałkowym rejsem przyleciały do Łodzi tylko 3 osoby. Fot. Raj
Dla „Lotu” łódzkie połączenie ma wciąż za mało pasażerów. Poniedziałkowym rejsem przyleciały do Łodzi tylko 3 osoby. Fot. Raj
Masa mankamentów czy szukanie dziury w całym? Pomimo wcześniejszych wątpliwości połączenie lotnicze Łodzi z Warszawą nie zostanie na zimę zawieszone. Jednak wobec braku na Lublinku urządzeń wspomagających starty i ...

Masa mankamentów czy szukanie dziury w całym? Pomimo wcześniejszych wątpliwości połączenie lotnicze Łodzi z Warszawą nie zostanie na zimę zawieszone. Jednak wobec braku na Lublinku urządzeń wspomagających starty i lądowania samolotów przy złej pogodzie, regularność lotów stoi pod znakiem zapytania. Statystyki wskazują, że warunki atmosferyczne występujące nad Łodzią w okresie od października do marca (to sezon zimowy dla ruchu lotniczego) mogą uniemożliwić odbycie nawet 40 procent rejsów.Jak latają...

Do końca czerwca br. w rozkładzie lotów Łódź - Warszawa były trzy rejsy dziennie (trzy kursy do Łodzi i z powrotem). Od 1 lipca br. jest tylko jeden. Z komunikacji lotniczej ze stolicą skorzystało: w czerwcu - 430 osób, w lipcu - 460, w sierpniu i wrześniu - 290.

W czerwcu br. (gdy do Łodzi miały latać 3 samoloty dziennie) z planowanych ok. 60 rejsów odbyło się 47, w kolejnych miesiącach odpowiednio 34, 22 i 20. Według rozkładu powinno ich być tyle ile dni w miesiącu (w lipcu było więcej wskutek odbycia kilku dodatkowych lotów z wcześniejszymi rezerwacjami). Z informacji łódzkiego biura Polskich Linii Lotniczych „Lot” wynika, że spośród ok. 30 procent lotów anulowanych w sierpniu i wrześniu blisko połowę odwołano z tzw. powodów handlowych.

Pod tym eufemizmem kryje się zwykły brak pasażerów - nie było ich w ogóle lub zbyt mało, by wysyłać samolot: 1 - 3 osoby. Pozostałe odwołania były spowodowane albo złymi warunkami atmosferycznymi na łódzkim lotnisku, albo też wynikały z winy przewoźnika - np. zabrakło samolotu, który mógłby polecieć do Łodzi lub maszyna miała usterkę.

- Jak na razie połączenie lotnicze Łodzi z Warszawą jest nierentowne, ale trudno wymagać, by taka inwestycja zwróciła się w ciągu paru miesięcy - mówi Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy PLL „Lot”. - Właśnie po to, by nie przekreślić jej przyszłości, zdecydowaliśmy się utrzymać loty w sezonie zimowym, choć zdajemy sobie sprawę jak duża może być ich nieregularność. Gdyby jednak teraz zawiesić tę linię na pół roku, wiosną do ponownego otwarcia mogłoby nie dojść. Długo trwało nim informacja o istnieniu połączenia zakorzeniła się w świadomości społeczeństwa.
Rujnowanie tak ważnego dla tej inwestycji kapitału byłoby nierozsądne.

Obiecanki

Jak bumerang powraca sprawa zakupu i montażu na łódzkim lotnisku systemu radiowego naprowadzania samolotów (ILS), który umożliwia pilotom bezpieczne lądowania przy kiepskiej pogodzie. Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze”, które zobowiązało się zakupić i przekazać Lublinkowi to urządzenie, wciąż nie wywiązało się z obietnicy, choć początkowo zapewniano, że jesienią tego roku system będzie już w Łodzi. Nastał październik, a PP „PL” nadal tylko zapewnia, że się wywiąże, ale żadne konkrety (termin) za tym nie idą.

Zresztą, choćby ILS został kupiony jeszcze w tym miesiącu, to nie ma możliwości, by zaczął działać wcześniej jak wiosną przyszłego roku. System wymaga, by instalować go przy temperaturze minimum 10 stopni C (potrzeba co najmniej kilku dni), a jesienią pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie.

„Lotniskowiec”?

Jak się jednak okazuje, nie tylko posiadanie ILS może zaważyć na przyszłości łódzkiego lotniska.

- Wszyscy skupili się na tej jednej sprawie, a to jest tak naprawdę jeden z licznych mankamentów Lublinka. Przesadą byłoby stwierdzenie, że zaraz po uzyskaniu tego systemu łódzkie lotnisko stanie się porównywalne choćby z jakimkolwiek innym regionalnym portem lotniczym w kraju - mówi Leszek Chorzewski. - Łódzkie lotnisko ma generalnie nie najlepsze parametry. Pas startowy na dobrą sprawę nadal wymaga wydłużenia. Obecnie istniejący pozwala na bezpieczny start i lądowanie samolotów jedynie z ograniczoną liczbą pasażerów i ilością bagażu na pokładzie. Podejście do lotniska od strony Warszawy jest bardzo trudne. Oświetlenie kominów niedalekiej elektrociepłowni wciąż nie jest doskonałe. Co tu dużo mówić - lądowanie na Lublinku to jak lądowanie na lotniskowcu.

Jedynie do terminalu rzecznik „Lotu” nie ma zastrzeżeń. Jego zdaniem budynek portu jest jednym z najładniejszych i najbardziej funkcjonalnych w Polsce.

- Wszystkie lotniska mają swoje problemy - uspokaja Tomasz Rosset, dyrektor biura PLL „Lot” w Łodzi i jednocześnie przewodniczący Rady Nadzorczej spółki „Lotnisko Łódź Lublinek” Sp. z o.o. - Być może ILS nie rozwiąże wszystkich kłopotów Lublinka, ale będzie stanowić największy krok naprzód ku poprawie choćby regularności lotów, a pod względem handlowym ma to zasadnicze znaczenie. Po instalacji ILS stawimy czoła kolejnym mankamentom, jeśli będzie to konieczne. Nie oszukujmy się - jeśli Lublinek miałby rzeczywiście jakieś poważne wady, to i obecnych połączeń by nie było.

Nie popadać w krytykanctwo

Podobnie daleki od czarnowidztwa jest także dyr. Michał Marzec, który z goryczą mówi, że dość ma już przekonywania wszystkich wkoło, że Lublinek działa, przyjmuje i odprawia samoloty, ma pasażerów i jest pełnoprawnym lotniskiem. Nie zgadza się też z powszechną opinią, że ilość i jakość połączeń lotniczych Łodzi nie spełnia nadziei.

- Modernizacja Lublinka kosztowała około 20 milionów złotych. Naprawdę, przy tej skali inwestycji uruchomienie stałych połączeń lotniczych to majstersztyk. Tak tanio jeszcze nikomu w Polsce się to nie udało - przekonuje dyr. Marzec. - Zresztą co tu mówić: na przedłużenie pasa o 300 metrów lotnisko w Katowicach dostało z budżetu państwa 48 mln zł, Rzeszów na przebudowę drogi startowej i pasa postojowego z kasy państwa otrzymał 51 mln zł. A my nic, choć mamy taki sam ruch lotniczy jak Rzeszów. Tam też lata jeden samolot dziennie.

Dyr. Marzec podkreśla, że na połączeniach z Warszawą ruch na lotnisku się nie kończy. Modernizacja Lublinka przyczyniła się do zwiększenia również ruchu komercyjnego (maszyn prywatnych, samitarek, samolotów z VIP-ami itd.) jeszcze w 1993 r. Lublinek obsługiwał zaledwie ok. 300 operacji (startów i lądowań) rocznie. W 1999 r. już 2600, w 2000 r. - 2800, a rok bieżący ma być jeszcze lepszy.
Faktem jest, że idea rozwoju Lublinka jest od początku realizowana pieniędzmi i staraniami lokalnymi, a te są mocno ograniczone.

Władze i instytucje państwowe, których przychylność jest niezbędna dla otwarcia łódzkich „drzwi do nieba” na oścież, przez ostatnie lata zdają się Lublinka nie dostrzegać. Spora w tym wina łodzian zasiadających na szczytach władz państwowych, którzy niewiele zrobili dla wsparcia przedsięwzięcia. „Zabrakło lobbingu” - co wielokrotnie podkreślał choćby cytowany wcześniej Tomasz Rosset. „Nadchodzi czas dla Łodzi” - krzyczały hasła z plakatów wyborczych Leszka Millera. Czas pokaże, czy również dla Lublinka.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto