MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Łodzianin z Ameryki podarował 78 tys. dolarów szkole specjalnej dla dzieci niewidomych

Magda Szrejner
80 dzieci z całego województwa dojeżdża tu setki kilometrów na rehabilitację
80 dzieci z całego województwa dojeżdża tu setki kilometrów na rehabilitację fot. Jakub Pokora
Takie opowieści zdarzają się tylko w filmach Disneya, w których bogata ciotka odnajduje ubogiego krewnego i zapisuje mu w spadku pół swojego majątku.

Ale podobny scenariusz ma historia, która wydarzyła się naprawdę w łódzkiej szkole specjalnej dla dzieci niewidomych i słabowidzących przy ul. Dziewanny. Kilka lat temu niespodziewanie zjawiła się tu Amerykanka Maria Andre. Starsza pani przyjechała do Łodzi odwiedzić rodzinę. Do szkoły na ul. Dziewanny trafiła, szukając ośrodka, zajmującego się niewidomymi i niedowidzącymi dziećmi. Okazało się, że darowiznę dla takiej placówki chce przekazać jej znajomy Jerzy Daszkiewicz, łodzianin, którego za ocean rzuciła wojna.

- Pani Maria obejrzała szkołę i powiedziała, że zna darczyńcę, który myśli o podarowaniu nam pewnej kwoty. Pieniądze miałyby być dodatkiem do inwestycji dla dzieci niewidomych i słabowidzących - mówi Anna Tomaszewska, dyrektor szkoły przy ul. Dziewanny.

Na rozmowie się jednak skończyło. Minęło sporo czasu, aż w listopadzie 2008 roku przyszedł do szkoły list ze Stanów Zjednoczonych. - Otworzyłam, a tam... czek na ponad 78 tysięcy dolarów! Z początku myślałam, że to żart albo podchwytliwa reklama, jakich teraz tysiące. Ale okazało się, że to spadek - mówi dyrektor Tomaszewska.

Pieniądze trafiły na lokatę. Na co zostaną przeznaczone? Marzeniem dyrektorki szkoły jest stworzenie przy ul. Dziewanny prężnego centrum edukacyjno-terapeutycznego dla dzieci niewidomych i słabowidzących.

W tej chwili Ośrodek Szkolno-Wychowawczy przy ul. Dziewanny jest jedyną taką placówką w całym regionie i jedną z niewielu w kraju. W budynku mieści się podstawówka, gimnazjum, liceum ogólnokształcące i technikum, które kształci masażystów oraz techników prac biurowych. Jest też internat dla dzieci i młodzieży z całego województwa. Okazuje się, że ponad 40 proc. uczniów szkół przy ul. Dziewanny pochodzi spoza Łodzi. Ale to nie wszystko. Do ośrodka przyjeżdża ponad 80 niepełnosprawnych maluchów z poważnymi wadami wzroku, z porażeniem mózgowym lub zupełnie niewidomych. Niemal od urodzenia aż do wieku szkolnego pracują z nimi rehabilitanci wzroku. Sześcioletni Radek z Łodzi przychodzi tu ze swoją mamą od czterech lat, czyli odkąd skończył dwa latka. Chłopczyk urodził się z poważną wadą wzroku. Dziś widzi już znacznie lepiej, rozpoznaje kolory i kontury.

- Wady wzroku wielu małych pacjentów, których rodzice przynieśli tu jeszcze jako niemowlęta, udało się tak skorygować, że dzieci poszły do zwykłego przedszkola - mówi dyrektor Tomaszewska.

Sława, jaką cieszą się terapeuci z ośrodka przy Dziewanny, sprawiła jednak, że placówce zaczyna w starych budynkach brakować miejsca do rehabilitacji i kształcenia niepełnosprawnych dzieci. Pacjentów przybywa. Lekarze ratują coraz mniejsze wcześniaki, a przedwcześnie urodzone dzieci mają najczęściej poważne wady wzroku. Dlatego w ośrodku marzą o dobudowaniu nowego pawilonu z przeznaczeniem na centrum edukacyjno-terapeutyczne. Miałoby się w nim znaleźć między innymi przedszkole czy szkoła policealna, kształcąca techników obsługi turystycznej. Ale też zaplecze rehabilitacyjne dla dzieci, gabinety psychologiczne, pedagogiczne czy terapii widzenia. Marzeniem są też pokoje hostelowe dla rodziców tych maluchów, które przyjeżdżają do ośrodka.

Ile kosztowałoby szkołę dobudowanie jeszcze jednego pawilonu? - Około 4-5 milionów złotych - mówi dyrektorka. - Na razie mamy spadek od naszych darczyńców z Ameryki, czyli ponad 260 tys. zł.

Skąd zdobyć resztę? Dziesięć lat temu nauczyciele i rehabilitanci ośrodka założyli Stowarzyszenie na rzecz Rehabilitacji Osób Niewidomych i Słabowidzących "Spojrzenie". Dzięki temu mogą zdobywać pieniądze z 1 procenta. Czy to wystarczy? - Pomoże, ale pieniędzy trzeba szukać w samorządach - uważa Maciej Grubski, łódzki senator, który usłyszał o problemach szkoły przy ul. Dziewanny i postanowił pomóc. - To łódzki ośrodek, ale ponad połowa dzieci, które się tu uczą, pochodzi z całego województwa, dlatego warto, by w rozbudowę zaangażował się Urząd Marszałkowski - mówi Grubski, który w czwartek rozesłał prośbę o pomoc do łódzkich radnych z komisji edukacji.

Co na to łódzki wydział edukacji, pod który podlega szkoła specjalna? - Dajemy zielone światło tej inwestycji, ale na razie przerasta to nasze możliwości budżetowe - mówi Jacek Człapiński, dyrektor wydziału. Nie wyklucza jednak, że jeśli szkole uda się zebrać więcej pieniędzy, będzie myślał o dołożeniu choćby 2-3 milionów.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto