Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lepszy "Kod Leonarda da Vinci" - recenzja "Interwencji"

Ewelina Murzicz
Ewelina Murzicz
Jeżeli Kod Leonarda da Vinci według krytyków był tylko dobrze napisaną książką sensacyjną, a mimo to wywołał ogromną lawinę dyskusji, to najnowsza pozycja Robina Cooka, ma znacznie większy potencjał. Bo oprócz sensacyjnych wątków religijnych porusza ważne tematy egzystencjalne.

Młodsza siostra „Kodu Leonarda da Vinci”

Okazuje się, że wydana w 2009 roku „Interwencja” ma wszystko to, co bestsellerowy „Kod Leonarda da Vinci” – zaskakujący wątek religijny, wartką akcję i emocjonalne rozterki bohaterów. Jednak Robin Cook, mistrz thrillerów medycznych, proponuje czytelnikom dużo więcej niż jego kolega po fachu Dan Brown.

Oddech śmierci

W „Interwencji” ciągną się równolegle dwa, pozornie ze sobą nie związane wątki. Najpierw poznajemy historię 50-letniego anatomopatologa Jacka. Wydaje się, że człowiek, który większość czasu spędza wśród nieboszczyków, zdążył się już oswoić ze śmiercią. Tak też jest w przypadku tego, zdeklarowanego ateisty, przynajmniej pozornie. Jack bowiem nie do końca potrafi odnieść do siebie twarde reguły realizmu, jakie narzucił sobie już podczas studiów medycznych. Nieustannie czuje na sobie metafizyczny oddech śmierci, który towarzyszmy mu nie tylko w pracy, ale i w życiu prywatnym.

Złowrogie fatum

Wypadek, w którym zginęła jego pierwsza żona i dzieci oraz śmiertelna choroba drugiego syna, sprawił że Jack przeświadczony jest o istnieniu wiszącej nad nim klątwy. Nie pomagają ani tłumaczenia (skądinąd religijnej) drugiej żony Lourie, ani racjonalne podejście kolegów z pracy. Fatum ciążące nad Jackiem, zupełnie zdominowało jego życie, nie pozwala mu normalnie funkcjonować, nawiązywać zdrowych relacji z żoną i dzieckiem. Jack ucieka od obowiązków związanych z opieką nad synem jakby bał się do niego przywiązać. Właśnie - przywiązać, a nie pokochać. Bo swoje dziecko z pewnością kocha bezwarunkowo, jednak to śmierć okazuje się mieć większą moc niż ojcowska miłość.

Pogoń za sławą

Niesamowite okoliczności sprawiają, że losy Jacka wiążą go z kolegą ze studiów - zadufanym w sobie, nieustannie szukającym poklasku w oczach dużo młodszej żony, archeologiem Shawnem. W czasie wycieczki do Egiptu, kupuje on od drobnego handlarza starożytny kodeks. W jego okładce ukryty jest dokument, który przyniesie Shawnowi upragnioną sławę, a przy okazji wywróci do góry nogami historię chrześcijaństwa i świat Kościoła. Opublikowanie badań Shawna może zachwiać hierarchię wartości wszystkich ludzi wierzących. Co okaże się silniejsze? Zdrowy rozsądek, czy pęd ku wielkiej popularności?

Moralny konflikt

W tym momencie Cook dotyka czułej struny – odwiecznego konfliktu nauki i wiary. Czy tak odległe od siebie dyscypliny można w ogóle łączyć? Książka porusza istotny problem moralny – jak dalece może posunąć się naukowiec w demaskowaniu dogmatów wiary? Należy się zastanowić, czy odkrycie, choć przełomowe, warte jest zmącenia światopoglądu milionów chrześcijan. Publikacja pracy Shawna, może zniszczyć kult maryjny, a co za tym idzie, przynieść nieobliczalne dla świata skutki. Czy nauka ma do tego prawo?

Wreszcie pojawia się pytanie o to, co leży u podstaw samej wiary. A może to ona jest podstawą? Z chwilą poznania dowodu na istnienie Boga, ateista zaczyna wierzyć, a wierzący wierzył i bez tego. Tylko co w takim razie z równowagą w przyrodzie?

Przypominamy, że właśnie tę książkę Robina Cooka możecie wygrać w naszym konkursie. Zapraszamy do udziału!

Czytaj także:- Weronika postanawia umrzeć - recenzja

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto