Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia - Widzew 0:0 - Widzew nie zdobył PGE Areny

Bogusław Kukuć
Widzew nie zdobył PGE Areny
Widzew nie zdobył PGE Areny fot. Grzegorz Mehring
Wygląda na to, że w polskiej ekstraklasie Widzew będzie znów królem remisów (w poprzednim sezonie odnotował ich 10, a teraz już sześć). Tym razem łodzianie skopiowali rezultat dwóch innych klubów okręgu łódzkiego (ŁKS i PGE GKS Bełchatów) i po bezbramkowym meczu przywieźli punkt z Trójmiasta. Nie była to żadna sztuka, bo gospodarze nadal przed własną publicznością są wyjątkowo mało skuteczni. Zbliża się koniec rundy jesiennej, a gdańszczanie zdobyli na swoim stadionie zaledwie 3 bramki w sześciu meczach.

Była możliwość odczarowania PGE Areny, gdzie jeszcze goście nigdy nie wygrali. Łodzianie nie wykorzystali tej szansy. Choć z drugiej strony, potwierdzili, że mają za sobą dołek formy (cztery z rzędu porażki w lidze i Pucharze Polski).

Pochwały dotyczą jedynie formacji defensywnej. Nie tylko dlatego, że w drugim z rzędu meczu drużyna Radosława Mroczkowskiego nie straciła gola (wcześniej z Cracovią 1:0). To cieszy, bo był to znowu mecz, w którym obrona zagrała w tym składzie po raz pierwszy. Szkoleniowiec łodzian ufa Jakubowi Bartkowskiemu i nie boi się wystawiać młokosa w wyjściowym składzie. To drugi z rzędu mecz, w którym obok kierującego defensywą Jarosława Bieniuka, zagrał Tunezyjczyk Hachem Abbes, który dobrze wkomponował się do drużyny i kilka razy ratował kolegów z opresji.

Na nietypowej pozycji za plecami wysuniętego Piotra Grzelczaka operował Ben Radhia. Drugi z Tunezyjczyków był najbardziej pracowitym zawodnikiem spotkania, nieprzewidywalnym, trudnym do pilnowania, ze względu na zmiany miejsca na boisku.

Mecz nie może być wysoko oceniony, bo zabrakło przede wszystkim groźnych strzałów i płynności w grze. Obustronne akcje były rwane, nerwowe, pełne niedokładności i niecelnych podań. Pierwszy celny strzał w środek bramki oddał Mindaugas Panka w 17. minucie. Gdańszczanie trafili piłką w Macieja Mielcarza dopiero w pierwszej minucie po przerwie (Paweł Nowak z półobrotu).

W pierwszej połowie najgroźniejsze były ataki prawą flanką Adriana Budki, który rozgrywał setny mecz w ekstraklasie. Pierwszą połowę zakończyły gwizdy kibiców.

W przerwie w szatni Lechii musiało być gorąco. Sędzia kilkukrotnie wywoływał gospodarzy do wyjścia na boisko. Od pierwszych minut po wznowieniu gry, gdańszczanie przyśpieszyli grę, wywalczyli kilka kornerów i udało im się przejąć inicjatywę. Z intuicją ustawiający się bramkarz gości zdołał obronić strzał Traore oraz dwa uderzenia Piotra Wiśniewskie go. Łodzianie starali się kontrować, lecz brakowało w tych akcjach precyzyjnego ostatniego podania. Widać było, że 18-letni bramkarz Lechii jest pod-denerwowany, ale łodzianie nie potrafili poddać go poważniejszej próbie. Brakowało odważnych strzałów choćby zza pola karnego.

W ostatnim kwadransie mecz toczył się w zasadzie na przedpolu Widzewa. Wydawało się, że zmiany w zespole gości są spóźnione, ale okazało się, że dublerzy nie wnieśli nic dobrego, a wprost przeciwnie. Raziły zwłaszcza straty i brak powrotu Krzysztofa Ostrowskiego. W przedłużonym o pięć minut czasie gry widzewiacy zdołali wyprowadzić kilka groźnych kontrataków.

Po jednym z nich Budka z rogu zacentrował na przedpole gospodarzy. Rywale popełnili błędy w kryciu. Pozbawiony opieki Ostrowski jednak nie wykorzystał "piłki meczowej" strzelając wysoko nad bramką.

Końcowe sekundy meczu były fatalne dla Panki, który musiał przerwać kontratak po stracie piłki przez Ostrowskiego. Za tę interwencję został ukarany żółtą kartką. Ponieważ jest to jego czwarty kartonik, reprezentanta Litwy zabraknie w najbliższym meczu z Koroną w Łodzi (zespół kielecki też będzie osłabiony brakiem kartkowiczów Słowaka Pavla Stano i Serba Aleksandra Vukovicia).

W poniedziałek z Widzewa udają się na zgrupowania różnych reprezentacji: Patryk Wolański, Piotr Mroziński, Jakub Bartkowski, Ugo Ukah, Mindaugas Panka, oraz Nika Dżalamidze. Pozostali widzewiacy zaczynają przygotowania do meczu z Koroną w Łodzi (w niedzielę o godz. 14.30). Jednym z etapów będzie środowy mecz towarzyski, jaki łodzianie rozegrają z Ekranasem Poniewież, mistrzem Litwy 2005, 2008, 2009, 2010.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto