Chodzi o sprawę Sylwestra Pawłowskiego, posła SLD i szefa partii w Łodzi. Rok temu opublikowano katalogi IPN, z których wynika, że Pawłowski został zarejestrowany jako tajny współpracownik służb bezpieczeństwa o psedonimie "Filip". - Byłem zdumiony tą publikacją - mówi Krzysztof Jagiełło. - Sprawa nie jest dotąd wyjaśniona, dlatego rozważam wniosek o status pokrzywdzonego.
Według IPN, Pawłowski w sierpniu 1984 r. został zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika (TW) przez Wydział III-1 Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Łodzi, zajmujący się instytucjami naukowymi i oświatowymi. Z zachowanych dokumentów wynika, że miesiąc później TW "Filip" został pozyskany do sprawy o kryptonimie "Pałacyk". - To była siedziba ZSMP w Łodzi, gdzie ja byłem przewodniczącym zarządu, a Pawłowski moim zastępcą - mówi Jagiełło. - Zakładając, że publikacje są prawdą, mam prawo wiedzieć, kto i co donosił na mnie.
Z materiałów IPN wynika, że w latach 1983-1990 TW "Filipa" oddelegowano do pracy w ZSMP. Wyrejestrowano go w styczniu 1990 r. Ale teczki personalną i pracy "Filipa" oraz akta sprawy "Pałacyk" zniszczono. Zachowała się ewidencja świadcząca o rejestracji. - Nigdy nie współpracowałem z SB - mówi poseł Pawłowski. - Mojego podpisu nie ma w dokumentach.
Ale zdaniem Jagiełły, to Pawłowskiemu powinno zależeć na wyjaśnieniu sprawy.
- Na czele partii w Łodzi nie powinien stać człowiek, którego przeszłość może budzić wątpliwości moralne - mówi Jagiełło.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
