Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ile Cezary Grabarczyk zrobił dla Łodzi? Ile może zrobić?

Marcin Darda
Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zostaje na stanowisku. Opozycyjnym klubom w Sejmie, czyli PiS, SLD oraz Polska Jest Najważniejsza nie starczyło szabel, by zmusić ministra do opuszczenia swego gabinetu. Ale Grabarczyk to najczęściej "zwalniany" minister nie tylko przez dziennikarzy.

Ocena jego pracy to jedno, a drugie ile on znaczy dla Łodzi. A właściwie ile znaczą jego obiecane projekty infrastrukturalne, które mają pchnąć zaniedbane miasto do przodu.

Weźmy taką trasę ekspresową S-14, czyli planowaną zachodnią obwodnicę miasta. Nie ma co polemizować z faktem, że nie ma ona ponadregionalnego znaczenia, że pomoże raczej aglomeracji łódzkiej. Już teraz warszawskie lobby czyni zakusy, by tę inwestycję opóźnić, bo za trzy lata Łódź będzie miała na trzy czwarte dopięty ring z autostradami A1 i A2 oraz trasą ekspresową S-8. A Warszawa prawie nic. Być może Grabarczyk ugnie się już teraz, bo harmonogramy inwestycji infrastrukturalnych to zazwyczaj mieszanka priorytetów krajowych z listą życzeń mniej lub bardziej wpływowych parlamentarzystów. Ale gdyby Grabarczyk musiał wyemigrować z resortu, to możemy być pewni, że S-14 nie powstanie do 2018 r, bo zawsze znajdzie się do zrobienia jakaś nitka o znaczeniu ponadregionalnym. To samo może się stać z projektem węzła multimodalnego i nowego, podziemnego dworca Łódź Fabryczna, potem tunelu do Łodzi Kaliskiej dla Kolei Dużych Prędkości. Niby część tych projektów jest na liście projektów kluczowych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, część inwestorów, jak choćby PKP ma gwarancje pieniędzy z UE. Tylko znamy już przypadki zmian na listach inwestycji kluczowych, a na kolei słychać szmer niezadowolenia, że całe to środowisko przez najbliższe lata będzie skupione na budowie nowego centrum Łodzi. Nie ma się co łudzić, że potencjalny następca Grabarczyka będzie łodzianiem i tych projektów dopilnuje. Grabarczykowi udało się też zadbać o trasę S-8, bo to on ostatecznie przyklepał wariant łódzki i przyspieszył plany budowy o dwa lata (na 2013 r.) Przyspieszył, bo to była jedna z jego obietnic wyborczych. Jego następca tak łaskawy dla Łodzi być nie musi, plany zawsze można zmienić, co i Grabarczykowi się zdarza często. Pozostaje wierzyć, że budowa autostrady A1 między Strykowem a Pyrzowicami jest na tyle priorytetowa dla kraju, że nie potrzeba tu lobbingu ministra, który będzie łodzianinem.

Cezary Grabarczyk dziś jest ważnym politykiem PO, szczególnie ważnym dla Donalda Tuska, bo to dzięki niemu wahadełko władzy przechodzi na stronę premiera. Z punktu widzenia przyszłości Łodzi to może być wada, nie zaleta. Zaszedł po partyjnej drabince tak wysoko, że na tym szczycie łatwiej o wrogów niż przyjaciół. Gdyby w tym układaniu politycznych puzzli powinęła mu się noga, spadną także notowania jego bliskich, a funkcyjnych urzędników. Bo co w Warszawie bez pleców Grabarczyka znaczyć będzie prezydent Łodzi Hanna Zdanowska? Czym biura ministrów odpowiedzialnych za unijną kasę zaskoczy marszałek województwa Witold Stępnień, który tego brukselskiego eurogrosza potrzebuje naprawdę dużo? Marszałek i pani prezydent bez wpływowego protektora jakim jest dziś minister infrastruktury zamienią się anonimowych petentów. Bo lepiej mieć ministra kluczowego resortu, niż go nie mieć. Bez względu na to ile Cezary Grabarczyk mógł dla Łodzi i regionu zrobić, a ile rzeczywiście zrobił.

No i bez Grabarczyka na fotelu ministra infrastruktury w Łodzi wzrośnie bezrobocie, bo w roli bezrobotnych (choć z pewnością tymczasowo) powrócą jego współpracownicy: wiceminister Radosław Stępień, szef gabinetu politycznego ministra Marcin Barański, asystent Jakub Goździkowski, być może kolejny wiceminister Maciej Jankowski. Następnymi mogliby zostać wysocy urzędnicy podległych ministrowi synekur, jak Zbigniew Papierski, prezes informatycznej spółki Poczy Polskiej (ostatnio bardziej znany pod pseudonimem lennon1.), czy Szymon Midera, wiceszef zarządu Banku Pocztowego. W zarządzie PKP Polskich Linii Kolejowych można znaleźć trójkę łodzian z prezesem Zbigniewem Szafrańskim na czele. Jednak największą stratą, gdyby czyszczenie ludzi zawdzięczających posady m.in. Grabarczykowi sięgnęło głębiej byłoby odwołanie Jana Raczyńskiego. To dyrektor Biura Kolei Dużych Prędkości, jeszcze jednego fenomenu, który ma pchnąć Łódź w rzeczywisty XXI wiek. O Grabarczyku można mówić źle i dobrze, ale tego, że w przypadku KDP nie gadał, a robił, nie odbierze mu nikt. A pomysł z obsadzeniem Raczyńskiego w roli głównodowodzącego projektem szybkich kolei to strzał w dziesiątkę. To naukowiec, doradca chyba wszystkich ważnych gremiów kolejowych w Europie, który dla Łodzi jest cenny przede wszystkim z jednego powodu: wie jakie znaczenie dla interesu miasta ma szybka kolej.

Jako poseł, nawet będący w zarządzie krajowym PO, Cezary Grabarczyk nie będzie miał takich możliwości jak teraz, gdy jest ministrem. Media co rusz obiegają spekulacje, że chce być premierem, że będzie szefem PO, a on sam niedawno wspominał, że w resorcie infrastruktury czeka go jeszcze kilka lat misji. Czy tak się stanie, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Łódź ma teraz szansę, jaka może już nie wrócić.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto