Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Filharmonia: Styx Giji Kanczeliego trafił do serc słuchaczy

sadrakula
sadrakula
Wszystkie trzy utwory żyjących kompozytorów, z których dwóch było obecnych na sali, poważny nastrój muzyki, mistrzowskie wykonania. Taki był piątek w Filharmonii.

Piątkowy koncert w Filharmonii Łódzkiej znowu muszę nazwać niezwykłym, nie zważając na ewentualną krytykę. Muzyka trzech żyjących kompozytorów, wybitnych twórców kultury europejskiej, dwóch obecnych na sali. I nasz chór, mistrzowsko przygotowany przez nieocenionego Marka Jaszczaka. Jak ten chór brzmiał?! Jak
chyba dla mnie jeszcze nigdy.

Kilar na początek

Zaczęło się utworem Veni Creator Wojciecha Kilara, napisanym dla zmarłej żony
kompozytora Barbary. Jak go grały wiolonczele, nie słyszałem, by brzmiały tak pięknie i soczyście. Utwór ma tylko 2 lata, nawiązuje do klasycyzmu, przejmuje w wyrazie. Jest tak prosty, że możliwy do wykonania przez kilku muzyków i kilkoro śpiewaków. Bez instrumentów dętych i perkusyjnych, tylko smyczki i chór, piękno porażało.

Potem zabrzmiał Sanctus Joepa Franssensa, również niemal klasyczny, niemal cały grany na wysokich rejestrach skrzypiec, był to jakby płacz. Mógłby ilustrować scenę
Golgoty i Ukrzyżowania. I po całonutowej pauzie cichutki finał, perełka, uchodzenie życia. I cisza.

Ponadczasowe utwory

Po przerwie usłyszeliśmy Styx Giji Kanczeliego, gruzińskiego kompozytora starszego pokolenia. Pełny skład orkiestry, chór i genialny altowiolista norweski Lars Anders Tomter. Jeśli do tego dodać maestra Daniela Raiskina w życiowej formie - wychodzi doskonałość. Niezwykle piękna była rozmowa altówki z chórem, powtarzanie głosek, to przez pana Larsa, to przez chór. Brak pośpiechu, delektowanie się pięknem słowa czy dźwięku, kilka brawurowych forte, wiele przejmujących pian. Nie ulega kwestii jedno: wszystkie trzy kompozycje można by zagrać starożytnym Grekom jako żałobne i nie byłoby problemów z odbiorem. Były proste, efektowne, pozostające w pamięci. Publiczność wstała i stała podczas długich braw, Gija Kanczeli dziękował artystom tak często i serdecznie, że musiał być naprawdę zadowolony z tego łódzkiego wykonania.

Ja też wyszedłem niezwykle zadowolony i przygotowany do przeżywania Wielkanocy.

Czytaj także:
- Filharmonia: Jeremy Findlay zachwycił melomanów
- FŁ - Avri Levitan dał popis gry na altówce

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto