Ambitna postawa
Spotkanie z wiceliderem prowadzonym przez Tomasza Herkta, byłego szkoleniowca kadry polskich koszykarek, od początku było ciężkie dla naszych zawodników. Przyjezdni szybko objęli kilkupunktowe prowadzenie, które starali się utrzymywać. Łodzianie walczyli ambitnie, w atakach próbowali kombinacji i szukali łatwych punktów spod kosza. Dużo ożywienia wniósł wracający po kontuzji Dariusz Kalinowski, który był aktywny zarówno w obronie jak i w ataku. Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem gości 20:17.
Kłopoty na tablicach
Kolejne 10 minut dobrze rozpoczęli „Ełkaesiacy”. Po skutecznych akcjach w obronie, punkty z kontrataków zdobyli Bartłomiej Szczepaniak i Kalinowski. Trener gości poprosił o czas i od tego zaczęły się problemy naszych koszykarzy. Od remisu 25:25, dziesięć kolejnych punktów zdobyli przyjezdni. Łodzianie mieli kłopoty z dużo biegającymi bez piłki rywalami. Do tego nie trafialiśmy „trójek” i przegrywaliśmy walkę na tablicach. Mierzący niespełna 2 m Daniel Wall i Jakub Dłuski nie byli w stanie wygrać pojedynków z Rafałem Rajewiczem (203 cm) i Mateuszem Jermakowiczem (208 cm). W efekcie goście mieli do przerwy o 9 zbiórek i 3 bloki więcej oraz prowadzili 41:33.
Show Szczepaniaka
Na drugą połowę w miejsce Walla wyszedł Kacper Kromer (204 cm), który miał poprawić grę na tablicach. Był to dobry ruch trenera Radosława Czerniaka. Kromer walczył pod tablicami i rzucił kilka punktów. „Ełkaesiacy” zaczęli odrabiać straty, ale kluczem okazali się nie wysocy, a niscy gracze i pressing w obronie. Piotr Trepka pobudzał kolegów do lepszej gry, a najbardziej słowa kapitana wziął sobie do serca Szczepaniak. Trafiał on z każdej pozycji, zdobywając tylko w tej części 11 punktów. Dzięki temu przed ostatnią odsłoną spotkania prowadziliśmy 58:57.
Walka do końca
4. kwartę lepiej zaczęli goście. W ataku byli skuteczni, z kolei w ŁKS-ie pudłowali Wall i Trepka. Dopiero od stanu 61:69 trafiać zaczął Wall. Kilka punktów dorzucił też Dłuski i sprawa wygranej była ciągle otwarta. Po przeciwnej stronie był jednak Marcin Flieger. Rozgrywający Intermarche trafił dwa razy za trzy i w końcówce wykorzystywał osobiste, po faulach taktycznych. Łodzianie walczyli do końca, czego dowodem akcja „3+1” Walla w ostatnich sekundach. Pozwoliło to tylko zmniejszyć straty i ostatecznie mecz zakończył się wygraną przyjezdnych 88:81.
Osobiste kluczem do zwycięstwa?
Goście wygraną zawdzięczają lepszej grze na tablicach (33 zbiórki do 28) i skuteczniejszym wykorzystywaniem rzutów osobistych (71% do 45%). W naszym zespole wyróżnili się Szczepaniak (26 pkt.), Wall (15 pkt.) i Trepka (11 pkt., 7 asyst, 6 zb.). U rywali na najwyższe słowa uznania zasłużył Flieger (26 pkt., 7 as.). Kolejny mecz „Ełkaesiacy” rozegrają w sobotę (06.02 br.) w Gdyni z drugim zespołem Assesco Prokom.
ŁKS Sphinx Petrolinvest Łódź – Intermarche Zastal Zielona Góra 81:88
(17:20, 16:21, 25:16, 23:31)
ŁKS: Trepka (11 pkt.), Szczepaniak (26 pkt), Morawiec (3 pkt.), Wall (15 pkt.), Dłuski (9 pkt.) – Kalinowski (7 pkt.), Kromer (7 pkt.), Kenig (3 pkt.), Grabowski (0 pkt.)
Intermarche: Flieger (26 pkt.), Kukiełka (14 pkt.), Chodkiewicz (4 pkt.), Raczyński (10 pkt.), Jarmakowicz (10 pkt.) – Wojdyła (8 pkt.), Kalinowski (2 pkt.),
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?