Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

eL.U.Ce w Luce

luukasz
luukasz
W sobotę, 19 września, w łódzkim klubie Luka przy ulicy Zgierskiej 26 odbył się koncert nietuzinkowego polskiego rapera, producenta i reżysera, Łukasza "Luca" Rostowskiego.

Nie wiem, który już raz piszę początkowe linijki tej relacji, i który raz zostają one przeze mnie skasowane. Na kogo mogę zwalić za to winę? Chyba tylko na Luca i jego koncertową ekipę, gdyż to, co zaprezentowali w Luce ciężko ogarnąć,ustrzelić artykulującym harpunem i zaciągnąć do pliku z rozszerzeniem doc., w którym ta relacja powstaje. I nie chodzi tutaj bynajmniej o to, że w ten sobotni łódzki wieczór działo się aż tak dużo. Problem bardziej w tym, co się działo. I jak to nazwać. Bo jedyne określenie, które przychodzi mi do głowy, pochodzi ze słownika mowy potocznej i brzmi: z czapy (mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli). Z czapy, w pozytywnym znaczeniu, był sam artysta oraz jego filozofia, z czapy były historie, które opowiadał, intra do utworów, którymi urozmaicał występ, spontaniczne żarty, którymi rozbawiał; z czapy był też kontakt z publicznością, muzycy, ich stroje,czy ruch sceniczny. Słowem: wszystko. A zaczęło się dość niepozornie i zwyczajnie.

Pierwsze dźwięki wytworzone przez ,,Lucoekipę'' uderzyły z głośników koło godziny 21:40. Stanowiły one tradycyjno- elektroniczną hybrydę samplowania oraz gry ,,żywych'' instrumentów, takich jak trąbka, czy gitara elektryczna. L.U.C- w typowych sobie szkłach w grubej białej oprawce. Obok niego fenomenalnie beatboxujący Zgas- w luźnych hiphopowych ciuchach i słuchawkach z odsłuchem. Obydwaj wspomagali się w tym, co robili charakterystycznymi raperskimi gestami dłoni. ,,Ot, taki zwykły hiphopowy koncert, tylko że z żywym zespołem i asystą beatboxera''- pomyślałem, kiedy ich zobaczyłem. Tym bardziej, że (jeśli mam być szczery) rapowanie Eluce odbiegało moim zdaniem nieco od tego, do czego przyzwyczaić odbiorcę mogły jego płyty. Jednak po chwili moja cierpliwość w czekaniu na coś odrobinę odstającego od tego, co zwykłe, czy typowe, została nagrodzona. Czym była ta nagroda? Improwizacją. Po wykonaniu stałej partii jednego z pierwszych utworów, Luc dołączył się do Zgasa, wytwarzającego swoim aparatem mowy beaty, których nie powstydziłby się niejeden producent. Na wózek muzycznego freestyle'u, który wraz ze Zgasem rozpędził Luc, wskoczyła także gitara i trąbka, urozmaicając podawane drogą głośnikową muzyczne danie szczyptą jazzowej przyprawy.

Energia zaczęła cyrkulować, gdyż na scenie było na nią za mało miejsca i po prostu musiała przenieść się do publiczności. Jeden z fanów zaczął krzyczeć coś w stronę rapera. Z odpowiedzi Luca domyśliłem się, że chodziło o kosmitów, do których nawiązywała kampania promująca koncert (,,Gość z innej planety nawiedza Łódź''). Jego odpowiedź uświadomiła mi również, jak świetny kontakt z słuchaczami potrafi wypracować i jak dziwne pomysły potrafią spontanicznie zradzać się w jego głowie. Nie zgrywając gwiazdy, nie ignorując, bądź co bądź, nieco podchmielonego fana, zwracając się do niego per ,,stary'', zaczął przekonywać, że kosmici weszli mu do kieszeni, a teraz smyrają drapią i gryzą go po nogach, zmuszając do ruchu na scenie.

Eluce wraz z zespołem, o ile nie myli mnie pamięć, na którą wpłynąć mogły koncertowe emocje, grali utwory z płyty PLANET LUC w kolejności takiej, jaką fani znają z albumu. Dzięki temu występ stał się opowiadaną muzycznie historią. Wykonywane utwory, Łukasz Rostowski poprzedzał krótkim wstępem, który nakreślał tematykę kawałka, jednocześnie uwypuklając publiczności ważne elementu jego przekonań, które zawierały się w treści danej piosenki. I nie było to wcale nudne, czy sztampowe, jak mogłoby się wydawać z tego opisu. Przy okazji wstępu do jednego z utworów (bodajże ,,Co Z Tą Polską? Soviet Mental Kisiel'') żalił się co do internetowego piractwa, informując publikę o wycieku do internetu płyty Kazika na dwa tygodnie przed premierą. W innych kawałkach dziękował za przybycie tylu fanów, którzy uświadamiają mu, że warto mimo nieprzychylności mediów ,dalej tworzyć. W jeszcze innym przekonywał, że nie można pozwalać ludziom na zabijanie naszych marzeń, mimo że ich desperacja by pokrzyżować nam plany potrafi skłonić do wycięcia dęba Bartka i rzucenia go nam pod nogi.

Koncert Luca to, obok świadomego przekazu, także masa rozrywki. To żarty z serii tych, po których z dyktowanym przez racjonalizm lekkim zażenowaniem łapiemy się za czoło i wykrzywiamy twarz, jednocześnie nie potrafiąc powstrzymać się od uśmiechu. To abstrakcyjne do granic historie, sceniczne wygłupy i przebrania. W końcu sam Eluce w tekście do ,,Energocyrkulacji...'' stwierdza ,, Moje pomysły ważą tyle, że pakuje mną Pudzian''. Słowa Te znalazły potwierdzenie między innymi podczas wykonywania przez zespół piosenki ,,O Witu, O Izolofoteliku I O Ślepym Śledziu'', do której artyści przebrali się w celowo (jak przypuszczam) kiczowate stroje koguta (trąbka), Elvisa Presleya (gitarzysta), gangstera-?- (Zgas), czy budki z napisem ,,Fortune Teller'' (Ńemy). W środku kawałka, po odpowiednim wstępie, zespół przyspieszył i zaczął grać bardzo dziwny wytwór w stylu ,,disco- wiocho- skakalni''. Niewiele osób pozostało w miejscu, Luka zafalowała. L.U.C przeniósł wszystkich do wymyślonej przez siebie krainy Witu, udowadniając, że słowa ,,NASA przyznała mi migdałów masaż za to że noszę kosmos we łbie w tak przyziemnych czasach'' nie były rzucone na wiatr.

Występ trwał około dwóch godzin, a zakończył go doskonale nadający się do tego utwór ,,Happy End And Up Happy Hands'', podczas którego cały klub śpiewał wraz z L.U.C: ,,Pozytywnie- nie wyłączaj mi tego, w tym że jest dobrze chyba nie ma nic złego''

Niestety, wszystko musi mieć swój koniec, także i to, co dobre, a taki z pewnością, mimo problemów z mikrofonem, czy, dość przeciętnych wolnostylowych poczynań Luca, był sobotni koncert w klubie przy Zgierskiej 26. Całe szczęście na miejsce jednego pozytywnego zjawiska, może wskoczyć drugie. I tak, zaraz po L.U.C na scenie pojawił się MCM One- łódzki hiphopowiec rapujący po angielsku. Energia została podana dalej...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: eL.U.Ce w Luce - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto