Do apteki zamiast do lekarza - chorzy w Łódzkiem leczą się sami

Efekt? W ostatnim roku leki dostępne bez recepty kupiło aż 80 proc. mieszkańców województwa - wynika z najnowszego raportu CBOS. Najczęściej sięgamy po środki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Ale to się może źle skończyć - uważają interniści.

Agnieszka przez dwa tygodnie chodziła do pracy z katarem, kaszlem i gorączką, która rosła z dnia na dzień. Kiedy zaczęła odczuwać bóle w klatce piersiowej nawet przy lekkim kasłaniu, zarejestrowała się w przychodni. Diagnoza? Mocne zapalenie płuc i zwolnienie lekarskie na dwa tygodnie.

- Myślałam, że to tylko jesienne przeziębienie. Kupiłam w aptece końską dawkę leków i stosowałam się do zapisów w ulotkach. Na początku pomogło, ale po kilku dniach czułam się coraz gorzej. Lekarz ostrzegł mnie, że każde zapalenie płuc pozostawia ślady w organizmie - opowiada Agnieszka, mieszkanka łódzkiego Widzewa.

Tymczasem apteki w regionie łódzkim sprzedają coraz więcej leków. W sieci "Dbam o Zdrowie" pojawiły się nawet specjalne działy samoobsługowe, w których klienci mogą sięgnąć do półki z napisem "na kaszel", "na katar", "na gorączkę", "na zgagę" czy "na ból"...

Polska Grupa Farmaceutyczna, która zaopatruje większość aptek w województwie, przyznaje, że najszybciej rośnie sprzedaż leków bez recepty: - Generalnie mamy wzrost sprzedaży leków o 9 proc. w stosunku do 2009 roku, ale w przypadku leków bez recepty zanotowaliśmy aż 14 proc. wzrostu zakupów - mówi Renata Borkowska, rzecznik prasowy PGF.

Ale czy leczenie we własnym zakresie może nam zaszkodzić?

- Wszystkimi lekami można się zatruć, jeśli są przyjmowane w zbyt dużych ilościach. Wtedy pojawiają się bóle brzucha i wymioty. Poza tym to niebezpieczne dla żołądka. Można brać leki bez recepty, ale trzeba to skonsultować z lekarzem - uważa Magdalena Hac, internista.