To był bardzo kameralny, wręcz "partyzancki" koncert. Surowy, jeszcze nie wykończony hol biurowca posłużył jednocześnie jako galeria i sala koncertowa. Muzycy byli na wyciągnięcie ręki i świetnie się czuli w takiej nietypowej scenografii. Dali porywający i pełen humoru występ. Wokalista, Czesław Mozil, nie tylko śpiewał, ale także grał na różnych instrumentach oraz opowiadał różne autobiograficzne historyjki, pełne ironicznych aluzji do przemysłu muzycznego w ogóle. Oprócz niego w skład zespołu wchodzili Duńczycy - Martin (akordeon), Hans (kontrabas elektryczny, gitara elektryczna) oraz urocza Karen (instrumenty dęte i inne). Karen była zdecydowanie najbarwniejszą postacią kwartetu - grała z pasją, a jej mimika mówiła nie mniej niż teksty Czesława.
Widownia nie była liczna, zaledwie kilkadziesiąt osób. Myślę jednak, że byli to prawdziwi sympatycy talentu Czesława, bo żyli koncertem i reagowali żywiołowo. A tuż pod sceną siedziały dwie kilkuletnie dziewczynki, które znały większość tekstów na pamięć i śpiewały razem z zespołem.
Po godzinie muzycy skończyli ten niecodzienny występ, zagrali dwa bisy i pomknęli dalej w trasę koncertową.
MM Łódź patronuje:
MMŁódź poleca: | |||
Zostań dziennikarzem obywatelskim | Konkursy | Zdrowie i uroda | Przewodnik po lokalach |
Sztuka w Łodzi | Teatr w Łodzi | Kino w Łodzi | Praca w Łodzi |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?