Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były policjant udusił dzieci, by zemścić się na żonie

Alicja Zboińska
Janusz T. to, że zabije swoje dzieci, zaplanował w poniedziałek
Janusz T. to, że zabije swoje dzieci, zaplanował w poniedziałek fot. Krzysztof Szymczak
Szokujące zeznania w widzewskiej prokuraturze złożył w czwartek 42-letni Janusz T., były policjant, który we wtorek udusił własne dzieci: czteroipółletnią Dagmarę oraz siedmioletniego Wiktora.

Mężczyzna nie tylko przyznał się, że je zabił, ale zdradził też, że zaplanował to dzień wcześniej. Dodał też, że żałuje tego czynu.

- Popełnił te zbrodnie, bo chciał zemścić się na żonie - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Janusz T. zeznał, że był przekonany, że żona zamierza na pewien czas wyjechać za granicę. Po zabiciu dzieci planował popełnić samobójstwo. Nie zdradził jednak, dlaczego nie zrealizował tego zamiaru.

Przesłuchanie trwało ponad dwie godziny. Janusz T. dokładnie zrelacjonował przebieg zdarzenia. To ojciec odebrał Wiktora ze szkoły, a Dagmarę z przedszkola. Z zeznań wynika, że mężczyzna najpierw udusił syna, a następnie córkę. Chłopiec próbował się bronić, ale ojciec miał zbyt dużo siły. Były policjant zakrył maluchom usta i nos. Mężczyzna pił alkohol w trakcie zbrodni. Gdy został zatrzymany, był pijany, miał prawie dwa promile alkoholu w organizmie. Policjanci znaleźli dzieci na wersalce w pokoju.

Mężczyzna usłyszał zarzut dwóch zbrodni zabójstwa przez uduszenie. Grozi mu dożywocie. Prokuratura złożyła do widzewskiego sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące. Sąd w tej sprawie zbierze się w piątek rano. Do tego czasu mężczyzna przebywa w policyjnej izbie zatrzymań. Wiadomo, że zostanie też poddany badaniom psychiatrycznym.

Janusz T. jest byłym policjantem, który trzy lata temu przeszedł na emeryturę po ponad 15 latach służby. Jego żona jest natomiast czynną policjantką. Rodzice pobrali się siedem lat temu, ale byli w trakcie rozwodu. Mężczyzna nadużywał alkoholu, w rodzinie wybuchały kłótnie, prawdopodobnie ich podłożem było nadużywanie alkoholu przez Janusza T. W 2000 roku Janusz T. został odznaczony Krzyżem Zasługi, uratował z pożaru dwoje dzieci.

Ta niewyobrażalna tragedia wydarzyła się we wtorek w bloku przy ul. Szpitalnej 2. Policja została powiadomiona przez znajomego Janusza T., który otrzymał od niego SMS z informacją wskazującą na to, że mógł lub może zrobić krzywdę swoim dzieciom. Kolega przyjechał na ul. Szpitalną, a gdy nie został wpuszczony do mieszkania, powiadomił policję. Janusz T. początkowo nie wpuszczał też policjantów. Otworzył drzwi, gdy przyjechali strażacy.

Policja i prokuratura nie zdradzają treści tych wiadomości. - Wskazuje na motywy działania - powiedział jedynie Krzysztof Kopania.

W środę została przesłuchana mama Dagmary i Wiktora, która w chwili morderstwa była w pracy. Po powrocie do domu doznała szoku, trafiła do szpitala, który dzień później opuściła na własną prośbę. Śledczy nie ujawniają treści jej zeznań.

Policjanci i prokuratorzy prowadzą dalsze czynności, przesłuchują kolejnych świadków.

Zobacz:Były policjant podejrzany o zabójstwo dwójki swoich dzieci,
Podejrzany o uduszenie własnych dzieci kiedyś uratował dwoje cudzych,
Ojciec żałuje, że zabił swoje dzieci

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto